Do kilku gospodarstw we wsi Ostrów w gminie Michów można dotrzeć na kilka sposobów. Łódką, brodząc po pas w wodzie lub idąc wąską, chwiejącą się na wszystkie strony kilkunastometrową kładką. Tak jest od lat.
Rozległe, głębokie nawet na kilka metrów, starorzecze Czerwonki i bagna - tak wygląda otoczenie tzw. wyspy, miejsca, gdzie kiedyś mieszkała większość wsi. Dziś pozostały tam tylko dwa gospodarstwa prowadzone przez starszych ludzi i kilka działek letniskowych.
- Kiedyś, jeszcze za PZPR, to ciągle pisałam do partii, żeby coś z tym zrobili - mówi 67-letnia Leokadia Osinka. - Wójt mnie za to ochrzaniał, więc go zaprosiliśmy, żeby przyjechał i zobaczył, jak po tej kładce z mlekiem chodzimy. I wtedy zrobili betonowy przejazd na drodze.
Ale dziś po przejeździe niewiele zostało, bo zalała go woda. A przeprawa przez bród skończyła się dla kilku osób kosztowną naprawą samochodu. Dlatego na wyspę nie zagląda nawet listonosz. Pogotowie też miałoby problemy.
- Kiedyś widziałem, jak 80-letnia staruszka wracając ze wsi z chlebem szła po kładce na czworakach. A przecież tam jest głęboko. W końcu zdarzy się tu tragedia - denerwuje się jeden z mieszkańców "wyspy”.
- Jak się budowałem, to cement na plecach przez tę wodę nosiłem - mówi Roman Osek z Lublina. - Osobiście byłem u wójta w tej sprawie. Obiecał, że wyremontuje kładkę, jak woda opadnie, ale o drodze nie wspomniał.
Drewniana kładka to obraz nędzy i rozpaczy. Trzeba ją remontować co roku, bo drzewo gnije i bobry podgryzają. Najgorzej jest po zimie. Jeszcze tydzień temu była w połowie zatopiona. Dziś można przejść suchą nogą, ale z duszą na ramieniu.
- Przez kładkę pani szła? Nie bała się pani? - pyta 82-letnia Irena Kopacz. - Ja się boję. Nawet na czworaka to strach. Do sklepu człowiek nie może pójść, ani lekarza wezwać. A jak umrze, to jak ciało zabiorą? - pyta.
W sprawie kładki i zalanego przejazdu interweniowaliśmy w Urzędzie Gminy w Michowie. - Nieprawda, że się nie interesujemy - mówi Artur Karpiński, zastępca wójta. - Z remontem kładki czekamy, aż woda trochę opadnie.
• Ale za rok będzie to samo. Nie lepiej pomyśleć o drodze?
- W tym roku mamy zamiar podnieść i utwardzić teren. Zaczniemy, jak tylko poziom wody się obniży - obiecuje Karpiński.