Prośba wojewody o informacje dotyczące samorządowych inwestycji rozsierdziła urzędników ze Świdnika. – Chodzi pewnie o terminy przecięcia wstęg – mówią.
Urzędnicy wypełnili załączone tabelki, ale niektórzy zgrzytali zębami. Tak było w Świdniku.
- Samorządy reagują alergicznie na każde dodatkowe zadanie, bo najczęściej nie idą za tym wystarczające pieniądze na ich realizację. Gdyby podejść do tego nonszalancko napisanego pisma poważnie to zebranie oczekiwanych danych o wszystkich inwestycjach na terenie naszego miasta zajęłoby kilka dni pracy za które nikt miastu nie zapłaci – mówi Artur Soboń, sekretarz Świdnika (związany z PiS, opozycyjną wobec rządzącej w kraju koalicji). Twierdzi, że wizerunek dobrej wojewody ucierpi na nadgorliwości doradcy.
- Dziwię się takiemu podejściu. Pani wojewodzie zależy na współpracy z samorządowcami. A żeby współpracować i np. promować osiągnięcia naszego regionu, trzeba mieć informacje o tym, co ciekawego dzieje się w gminach i powiatach. To była gorąca prośba: jak robicie coś ciekawego to dajcie nam znać - tłumaczy Kamil Smerdel, rzecznik prasowy wojewody. Dodaje, że urzędnicy zajmujący inwestycjami szybko i bez problemu zbiorą o nich informacje.
Soboń twierdzi, że dane o inwestycjach są publicznie dostępne, a wpisywanie ich do tabelek nikomu do niczego nie jest potrzebne. - Chyba, że rzeczywiście chodzi o przecięcie wstęgi? To na takie wydarzenia panią wojewodę zaprosimy na pewno bez wcześniejszego pisma – stwierdza sekretarz. W tabelce dołączonej do e-maila jest rubryka "planowany termin oficjalnej inauguracji inwestycji (np. przecięcie wstęgi, uruchomienie produkcji)”.
- A czy pani wojewoda jeździ i przecina wstęgi? Jako rzecznik nie przypominam sobie żeby to był dla niej priorytet – odpiera Smerdel.
Urząd Wojewódzki prosi o cykliczne przesyłanie informacji o inwestycjach z miesięcznym wyprzedzeniem.