
Prokuratura wypuściła z aresztu trzech mieszkańców Głuszczyzny, którzy poturbowali miejscowych chuliganów. Okazało się, że pobici kłamali na przesłuchaniu, żeby zajście wyglądało na napad rabunkowy.

Ofiarami mężczyzn padli dwaj bracia W. oraz ich kompan, którzy kilka miesięcy temu zamieszkali z matką w rozpadającym się domu. Mieszkańcy Głuszczyzny oskarżają nastolatków o kradzieże, dewastację przystanku i cmentarza.
Trzej mężczyźni postanowili zaprowadzić porządek. Najpierw siłą wepchnęli uciążliwych nastolatków do samochodu. 16-latka i jego kolegę zamknęli w bagażniku auta. Jego 13-letniego brata posadzili na tylnym fotelu. W ustronnym miejscu pobili nastolatków.
Z 13-latkiem pojechali nad rzekę. Tam na kilka sekund zanurzyli jego głowę w wodzie.
Zaraz po pobiciu jeden z nastolatków powiedział na przesłuchaniu, że mężczyźni zabrali mu telefon komórkowy. Jego koledzy to potwierdzili. Dopiero po miesiącu okazało się, że kłamali.
Pod koniec ub. tygodnia jeden z nastolatków przyznał się do tego, że wersja o napadzie została zmyślona. Po pobiciu, a jeszcze przed przyjazdem policji, chłopcy ustalili pomiędzy sobą, że powiedzą o zabraniu aparatu, żeby bardziej obciążyć napastników. W rzeczywistości oddali aparat swemu koledze.
W niedzielę trójka nastolatków została znowu przesłuchana w obecności psychologa, który oceniał ich prawdomówność.
- Według jego opinii, powiedzieli prawdę o pobiciu i wożeniu w bagażniku, zmyślili zaś to, że został im zabrany telefon - mówi Dorota Kawa, zastępca prokuratora rejonowego w Lublinie.
Policjanci znaleźli już "zrabowany” telefon. Prokuratura zdjęła z mężczyzn zarzut dokonania rozboju i w poniedziałek wypuściła ich z aresztu.
Teraz ciążą na nich znacznie łagodniejsze zarzuty - pobicia i pozbawienia
wolności.
Marcina D., Przemysława K. i Zbigniewa B. bronili sąsiedzi. Pod petycją o wypuszczenie ich z aresztu podpisało się ponad 70 mieszkańców wsi.