Trzy miesiące unikała lekarzy 73-letnia kobieta postrzelona z broni myśliwskiej. Włodawscy lekarze wyciągnęli z jej brzucha
aż 20 śrucin.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że w dniu zdarzenia, już po zmroku, Marianna W. wyszła z psem pilnować hodowlanych stawów należących do jej syna. Kiedy przechodziła koło lasu, padł strzał. Poczuła ból. Prawdopodobnie dopiero w domu zorientowała się, że została postrzelona. Postanowiła nikomu nic nie mówić. Domowym sposobem opatrzyła rany. Ale te nie chciały się goić. Do szpitala zgłosiła się, gdy nie mogła już wytrzymać bólu.
- Pacjentka trafiła do nas z ropniakami jamy brzusznej i wątroby - mówi Janusz Tajchert, ordynator oddziału chirurgii SP ZOZ we Włodawie. - Zoperowaliśmy ją. W związku z tym, że pojawiło się podejrzenie ropnia śledziony, została przewieziona do kliniki w Lublinie.