Powstało Stowarzyszenie Wierzycieli i Obrońców Iglopolu Dębica. Jego szefem jest rolnik z Klementowic. Członkowie stowarzyszenia chcą odzyskać swoje pieniądze tworząc spółkę na bazie upadłego molocha.
Grupa dostawców założyła stowarzyszenie, bo nie ma zbyt dużych nadziei na odzyskanie swoich pieniędzy. Jeżeli syndyk masy upadłości będzie miał jakieś pieniądze, to najpierw pójdą one na spłatę zobowiązań wobec załogi, budżetu państwa, banków, urzędu skarbowego a dopiero potem w kolejce są rolnicy.
– Z tego co wiemy, to nawet dla pracowników nie wystarczy tych pieniędzy. Syndyk zaproponował nam jednak inne rozwiązanie. Możemy wziąć w użytkowanie część zakładów i będziemy tam prowadzili normalną działalność na bazie istniejącego wyposażenia, pracowników i zgromadzonego naszego towaru. Może to nie jest najlepsze wyjście ale wiele osób ze stowarzyszenia zdecydowało się na takie rozwiązanie. Zrobili to z nadzieją, że uda się odzyskać choć część zamrożonych w zakładzie pieniędzy – mówi Robert Kowalik, prezes Stowarzyszenia Wierzycieli i Obrońców Igloopolu Dębica. Pan Kowalik gospodaruje na 11-hektarowym gospodarstwie rolnym w Klementowicach koło Puław i prowadzi skup warzyw od miejscowych rolników, głównie handluje kalafiorami i brokułami. Za dostarczone warzywa Igloopol nie wypłacił mu ponad 250 tys. złotych.
By przeprowadzić ten projekt, rolnicy ze Stowarzyszenia Wierzycieli i Obrońców Igloopolu Dębica zawiązali spółkę pod nazwą Ost Frost i stanęli do przetargu na przejęcie części zakładu. Według wstępnych szacunków, spółka potrzebuje na start miliona złotych, a po miesiącu jeszcze dwóch.
– Igloopol przyjął w komis moje warzywa i winien jest mi jeszcze ponad 66 tysięcy złotych. Nie wszedłem do spółki, bo nie mam przekonania do takiej działalności. Będę starał się odzyskać utracone pieniądze w inny sposób – mówi pan Leszek, rolnik spod Kraśnika.
– W naszym przypadku są to kwoty ogromne, dlatego podejmujemy ryzyko. Część wierzycieli, którzy mają mniejsze straty, nie weszła do spółki. Prowadzimy już bardzo ożywione rozmowy i mamy kilku kontrahentów. Wyłożą potrzebne pieniądze, a my będziemy dla nich zamrażać owoce i warzywa. Mamy nadzieję, że się uda – dodaje Kowalik.
Upadł czy nie upadł?
28 lutego sąd w Krakowie będzie rozpatrywał odwołanie poprzednich właścieli zakładów od wyroku o upadłość Igloopolu. Niestety, prowadzący upadłość Ireneusz Szczepanowski z Krakowa nie chciał telefonicznie udzielić nam żadnych informacji.