Od piątku obowiązuje nowy system organizacyjny Państwowego Ratownictwa Medycznego. O pracę boją się pracownicy dyspozytorni, których liczba stopniowo ma się zmniejszyć.
Docelowo w województwie mają zostać cztery dyspozytornie. W zamian powstaną tak zwane duże rejony operacyjne zespołów ratownictwa medycznego. Lubelski Urząd Wojewódzki zapewnia, że zmian nie odczują osoby wzywające karetkę pogotowia, straż pożarną czy policję. – Pod względem technicznym nic się nie zmieni. Nadal będzie można dzwonić pod nr 112 lub 999. Za to pogotowie ratunkowe ma działać sprawniej – wyjaśnia Rafał Przech, rzecznik prasowy LUW.
Lepsze warunki pracy mają za to mieć sami dyspozytorzy.
– Na jednej zmianie zatrudnione będą dwie osoby. Do tej pory dyżur pełniła jedna – dodaje Przech.
Lubelski Urząd Wojewódzki utworzył też nowe stanowisko operatora telefonu 112. Zadaniem operatorów będzie główne przyjmowanie i przekazywanie zgłoszeń przychodzących na numery alarmowe. – Pracownicy zostaną przeszkoleni w zakresie procedur odbierania zgłoszeń alarmowych, a także będą szkolić się pod kątem obsługi sprzętu – tłumaczy Przech.
Tymczasem niektórzy dyspozytorzy są przekonani, że ograniczenie liczby dyspozytorni jest równoznaczne z redukcją zatrudnienia.
– Z pewnością będzie to proces stopniowy, ale nieunikniony – uważa jeden z nich, który chce pozostać anonimowy.
– Nie boję się o utratę pracy. Mam wszystkie kwalifikacje, niezbędne do pełnienia tego stanowiska – mówi z kolei inna lubelska dyspozytorka.
– Na razie nie zmierzam nikogo zwalniać – zapewnia Zdzisław Kulesza, dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego przy ul. Spadochroniarzy w Lublinie. Zastrzega jednak, że jeśli pracownicy nie podwyższą swoich klasyfikacji, po upływie czasu zostaną zwolnieni na własne życzenie. Kiedy dokładnie, nie wiadomo.