Według Franciszka Kłosa z Łęcznej, wierzba energetyczna ma ogromną przyszłość.
Franciszek Kłos spotkał się w tym tygodniu w Urzędzie Gminy Spiczyn z sołtysami gminy. Przekonywał ich do swojego pomysłu.
- To jest doskonały biznes, bo popyt na wierzbę będzie ciągle rósł. Polska do 2010 r. - zgodnie z regulacjami Unii - musi 7,5 proc. potrzebnej krajowi energii pozyskiwać ze źródeł odnawialnych. Teraz jest to zaledwie 1,6 proc. Dlatego zapotrzebowanie elektrociepłowni czy elektrowni na tanie paliwo z wierzby w postaci brykietów czy peletu będzie olbrzymie - tłumaczy Franciszek Kłos.
Do uprawy wierzby energetycznej namawiają też urzędnicy.
Sołtysi z gminy Spiczyn byli jednak bardziej sceptycznie nastawieni do tego pomysłu.
Tylko w województwie lubelskim jest ok. 110 tys. ha ziemi odłogowanej i około 30 tys. nieużytkowanych łąk. Na tym areale może rosnąć wierzba.
- W ciągu roku z hektara plantacji można zebrać prawie 16 ton wierzby, co odpowiada 10 tonom węgla - przekonywał dalej Kłos. - To jest przyszłość. To wy możecie za kilka lat być szejkami. Gaz, ropa i węgiel kiedyś się skończą - dodaje.