Minęło dziesięć lat odkąd Krzysztof Żuk został prezydentem Lublina. Na tym stanowisku jest już trzecią kadencję. Dziś chwali się zdobywaniem unijnych funduszy i dużymi wydatkami na inwestycje, które trudno przeoczyć. Zauważalny, zwłaszcza dla opozycji, jest także rosnąca kwota zadłużenia miasta.
– Będę prezydentem realizacji zadań, a nie sporów politycznych – obiecywał przed radnymi Krzysztof Żuk, gdy 10 lat temu składał przysięgę obejmując stanowisko. Nie był wtedy w Ratuszu nową postacią. Wcześniej, z pewną przerwą, był zastępcą prezydenta Adama Wasilewskiego.
W 2010 r. Żuk został wystawiony przez Platformę Obywatelską jako kandydat na prezydenta miasta, a jego głównym rywalem był Lech Sprawka z Prawa i Sprawiedliwości, dzisiejszy wojewoda lubelski. W pierwszej turze Sprawka miał 31,87 proc. głosów, Żuk 31,15 proc. Różnica była minimalna, kandydat PiS miał zaledwie 791 głosów przewagi. W drugiej turze zwyciężył Żuk, uzyskawszy niemal 48 tys. głosów (54,65 proc.). Był to jego najsłabszy wynik w wyborach samorządowych, bo w dwóch kolejnych wyścigach do prezydenckiego fotela wygrywał już w pierwszej turze.
10 lat rządów Krzysztofa Żuka. Zdjęcia
W 2014 r. zebrał prawie 66 tys. głosów (60,13 proc.), po kolejnych czterech latach zagłosowało na niego niemal 90 tys. mieszkańców (62,36 proc. głosujących). Żuk wielokrotnie zapewniał, że mieszkańcy są włączani do współdecydowania o mieście, a jednym z dowodów otwartości miał być tzw. panel obywatelski.
Panel polega na tym, że losowo wybrana grupa osób podejmuje decyzje w jakiejś sprawie na podstawie wiedzy dostarczonej im przez ekspertów. Ustalenia, o ile zapadną odpowiednią większością głosów, miały być wiążące dla władz miasta. Z takiego narzędzia Lublin skorzystał tylko raz, pytając losowo wybranych mieszkańców o to, co należy zrobić dla poprawy jakości powietrza. Jedną z rekomendacji panelu było pozostawienie górek czechowskich terenem wolnym od zabudowy, gdyż wpływa na przewietrzanie Lublina. Prezydent stwierdził, że ten postulat jest niemożliwy do spełnienia, ponieważ teren już teraz jest częściowo zabudowany.
To właśnie sprawa górek czechowskich ściągnęła na Żuka największą krytykę w ostatniej kadencji. Przed wyborami proponował, żeby zorganizować referendum w sprawie przyszłości tego terenu. Górki od lat są w mieście tematem sporów ze względu na zamiary ich kolejnych właścicieli: najpierw spółki Echo Investment, która zabiegała o możliwość wybudowania tu centrum handlowego, później spółki TBV Investment dążącej do zabudowania części terenu blokami mieszkalnymi.
Referendum okazało się nieważne, bo wzięło w nim udział zbyt mało osób (13 proc. przy minimalnym progu ważności na poziomie 30 proc.). Spośród tych, którzy głosowali, aż dwie trzecie opowiedziało się za tym, by nie umożliwiać właścicielowi budowy bloków mieszkalnych. Kilka miesięcy później prezydent przeforsował w Radzie Miasta swój projekt uchwały wyznaczającej na górkach tereny pod blokowiska. Uchwała w tej części została unieważniona przez sąd i to skutecznie, choć jeszcze nieprawomocnie. Ratusz zaskarżył ten wyrok, sprawa czeka na rozstrzygnięcie w drugiej instancji.
Pod rządami Żuka samorząd Lublina zbudował wiele nowych obiektów, takich jak stadion Arena Lublin, kompleks pływacki Aqua Lublin, stadion lekkoatletyczny (w miejscu starego), nowy odcinek ul. Muzycznej wraz z mostem na Bystrzycy, fragment ul. Lubelskiego Lipca ’80, al. Tadeusza Mazowieckiego (przedłużenie ul. Bohaterów Monte Cassino), Bohaterów Września, Zelwerowicza, czy Wyścigowa.
– W latach 2010-2020 w Lublinie zrealizowano projekty inwestycyjne na kwotę ponad 4,6 mld zł, z czego 3 mld pozyskano z funduszy europejskich – podkreśla biuro prasowe Ratusza. – W tym czasie powstały m.in. miejskie obwodnice, dojazdy do obwodnicy miasta, łącznie zbudowano i wyremontowano ponad 200 km dróg, chodników i dróg dla rowerów w mieście.
W roku 2010, na którego końcu władzę przejmował Żuk, wydatki inwestycyjne miasta wynosiły 813 zł na głowę mieszkańca. Planowane na przyszły rok są dwukrotnie większe: 1725 zł.
– Jasno nakreślony plan na Lublin sprzed dziesięciu lat przyniósł widoczne efekty. Jesteśmy jednym z najszybciej rozwijających się miast w Polsce, a jednocześnie przyjaznym dla osób, które z Lublinem związały swoje życie – chwali się prezydent w oficjalnym komunikacie z okazji 10-lecia rządów. – Przed nami oczywiście jeszcze wiele do zrobienia, ale jesteśmy na właściwej ścieżce i konsekwentnie nią kroczymy.
Mniej zachwycona tą drogą jest opozycja, która zwraca uwagę na rosnącą kwotę miejskiego długu. Krzysztof Żuk przejmował od Adama Wasilewskiego (również z PO) miasto zadłużone na 700 mln zł. Tymczasem na koniec przyszłego roku (zgodnie z ułożonym przez prezydenta i zatwierdzonym przez radnych projektem budżetu) dług miasta ma przekroczyć 1 mld 750 mln zł. Inna jest również kwota dochodów miasta: w roku 2010 wyniosły one ponad 1,2 mld zł, a różnica między dochodami a wydatkami (czyli dziura budżetowa do załatania pożyczką) była planowana na 129 mln zł. Tymczasem dochody zaplanowane na przyszły rok to przeszło 2,7 mld zł, a miasto spodziewa się pożyczyć 117 mln zł.