Dokumenty z danymi osobowymi walały się po jednej z ulic koło Czerniejówki. Ten, kto pozbył się problemu z odpadami, będzie mieć problem z policją. To jeden z przypadków, gdy możliwe jest namierzenie „autora” dzikiego wysypiska. Likwidacja takich składowisk kosztowała w tym roku już ćwierć miliona złotych
To było wezwanie, jakich wiele. Strażnicy patrolujący miasto zostali wysłani przez dyżurnego na ul. Nadrzeczną, bo ktoś zauważył tam walające się worki z odpadami.
– Worki były porozrywane, znajdowały się w nich ubrania, fotografie rodzinne oraz dokumenty z danymi personalnymi trzech osób – mówi Robert Gogola, rzecznik Straży Miejskiej. – Dane były w pismach z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, wyciągach z konta bankowego, dokumentach z egzekucji należności oraz korespondencji z Krajowego Rejestru Długów. – Strażnicy zabezpieczyli dokumenty z danymi i przekazali je policji.
W dokumentach przewijały się adresy z okolic dzielnicy Czuby oraz z odległej od Lublina miejscowości na terenie naszego województwa. Wszystko wskazuje na to, że ktoś opróżniał mieszkanie lub dom i postanowił wyrzucić śmieci w krzaki. Przy Nadrzecznej worki ze śmieciami nie są rzadkim widokiem, a wiosną pisaliśmy też o tysiącach butelek na dnie przepływającej obok Czerniejówki. Ekipa wysłana do uprzątnięcia dna zapełniła butelkami ponad 100 dużych worków.
W pierwszym półroczu na terenie Lublina zlikwidowano już niemal 90 dzikich wysypisk śmieci. – Prace polegały na uporządkowaniu zieleni oraz zebraniu i wywozie odpadów komunalnych, w tym wielkogabarytowych, jak meble i sprzęt AGD, odpadów budowlanych, w tym gruzu i płyt betonowych oraz organicznych, w tym gałęzi, traw i chwastów – wylicza Olga Mazurek-Podleśna z Urzędu Miasta Lublin. Miejską kasę kosztowało to już prawie 248 tys. zł.
Ponad 60 zlikwidowanych wysypisk znajdowało się na terenach zielonych. – M.in. przy ul. Kościelnej, Wrońskiej, Przemysłowej, Głównej, Laury, Lędzian, Działkowej, Różanej, Węglowej, Nadbystrzyckiej, Grodzickiego, Wądolnej, Turystycznej, Kaczeńcowej, Rąblowskiej, Opolan, czy Gnieźnieńskiej – wylicza Mazurek-Podleśna. Śmieci wywożono też z ul. Wólka, Koło i Węglinek. Kolejne 23 składowiska były bezpośrednio przy drogach. – Lokalizacje największych to ul. Uhorczaka, Nałkowskich, Onyksowa, Pułaskiego, Poligonowa oraz Zielone Wzgórze.
W niektórych przypadkach osoby podrzucające odpady udaje się namierzyć dzięki temu, co strażnicy znajdują w śmieciach. – Mandaty nałożyliśmy w tym roku przy Odległej, Orzechowej, Północnej, Lipniaku, Głuskiej, Cisowej i dwukrotnie na Zadębiu – wylicza Gogola. Zwykle sprawcę zdradzają wyrzucone rachunki i koperty. – Ale dwa lata temu mieliśmy nietypowy przypadek przy ul. Grodzickiego. Znaleźliśmy tu porozbijane płytki łazienkowe. Na płytkach nie ma danych identyfikacyjnych, ale popytaliśmy w okolicy i dotarliśmy na miejsce remontu łazienki. Zakończyło się mandatem karnym i obowiązkiem posprzątania śmieci.