Szczury rujnują biznes handlowca z ul. Zamojskiej. Gryzonie tak się rozpanoszyły, że nasz Czytelnik był zmuszony tymczasowo zamknąć sklep.
Problem pana Krzysztofa wzmógł się pod koniec zeszłego tygodnia. Nie tylko w jego sklepie. Z inwazją szczurów zmagają się mieszkańcy całej kamienicy.
– Lokatorzy wiedzą nawet dokładnie, gdzie jest to stado, bo to trwa od lat – mówi pan Krzysztof, sprzedawca ze sklepiku na ulicy Zamojskiej 37. Od sąsiadów słyszał, że gryzoni może tam być nawet od 80 do 100.
W swoim lokalu widział dwa: jednego dużego i jednego mniejszego. Od ekspertów słyszał, że gryzonie są sprytne. Nie chodzą gromadami, tylko po kilka, żeby zgarnąć coś do jedzenia i zanieść do kryjówki dla reszty. Kiedy sklepy są zamknięte, szczury wychodzą nawet na wystawy.
– Panie z sanepidu powiedziały mi, że nie powinienem pracować i wpuszczać klientów, bo szczury mogą być niebezpieczne dla ludzi – wspomina pan Krzysztof.
Żali się, że straty już poniósł. Gryzonie zniszczyły mu masę towaru. – Nie oszacowałem całości strat, jednak jak jedna torebka kosztuje na przykład około 95 złotych, to znajduję z 5 takich zniszczonych dziennie – wyjaśnia.
Dlatego sklep zamknął, towar wyniósł. Wróci, gdy problem zostanie rozwiązany. Kiedy to może nastąpić?
W Zarządzie Nieruchomości Komunalnych w Lublinie dowiedzieliśmy się, że deratyzacja jest wykonywana cyklicznie zgodnie z harmonogramem ustalonym w regulaminie utrzymania porządku na terenie miasta. Z reguły na początku roku i jesienią. Niestety, nie zawsze przynosi efekty.
– W takich przypadkach najczęściej musimy zlecać dodatkowe zabiegi i tak też będzie w tym przypadku. Efekt byłby jednak znacznie lepszy, gdyby właściciele innych budynków w sąsiedztwie Zamojskiej 37 podeszli do problemu w podobny sposób – mówi Łukasz Bilik, rzecznik prasowy Zarządu Nieruchomości Komunalnych w Lublinie.
Tłumaczy, że szczury mają się dobrze, bo pożywienie bez trudu znajdują na składowiskach odpadów ze sklepów spożywczych. I to dość nagminne zwłaszcza na terenie Starego Miasta. Rozkładanie trutek nie daje 100-procentowej skuteczności, a poważniejsze zabiegi są po prostu bardzo kosztowne.
Łukasz Bilik zapewnia jednak, że przy Zamojskiej deratyzacja odbędzie się ponownie. Najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu.