Wiele nieprawidłowości finansowych w miejskich instytucjach kultury odkryli kontrolerzy z Ratusza. Do końca roku chcą prześwietlić wszystkie. Jedna z nich tak długo zwlekała ze ściąganiem długu od najemcy, że w końcu... zapłaciła za niego podatek. A to tylko jeden z wielu przykładów uchybień.
Kontrolerzy z Ratusza pukają do drzwi kolejnych miejskich instytucji kultury utrzymywanych z pieniędzy podatników. Sprawdzają to, jak poszczególni dyrektorzy gospodarują pieniędzmi i majątkiem. Okazuje się, że jest źle.
Od początku roku kontrole zakończono w pięciu instytucjach, ale tylko dwie z nich (choć nie bez uwag) dostały ocenę pozytywną: Teatr Stary oraz Teatr im. Andersena.
Pozostałą trójkę oceniono negatywnie: Dzielnicowy Dom Kultury „Węglin”, Galerię Labirynt oraz Ośrodek „Brama Grodzka-Teatr NN”.
W ostatniej z tych placówek kontrola wypadła najgorzej.
„Działania pozorne”
Dyrektor Ośrodka „Brama Grodzka-Teatr NN”, jak ustalili kontrolerzy, „nie egzekwował zaległego czynszu od firmy Hades”, która wynajmowała na parterze lokal pod restaurację Hades Szeroka. Ta pobłażliwość trwała wiele lat.
Już przy poprzedniej kontroli, prowadzonej w roku 2014, Hades zalegał ośrodkowi z czynszem na 28,5 tys. zł. Mimo to dyrektor nie pozbywał się niesolidnego najemcy, choć zadłużenie rosło.
– Poważnym zaniedbaniem ośrodka było kolejne przedłużanie umowy – stwierdza w wystąpieniu pokontrolnym Anna Morow, dyrektor Wydziału Audytu i Kontroli w Urzędzie Miasta Lublin. – Działania w celu dochodzenia należności były pozorne i nieskuteczne.
Zeszłego lata dług doszedł już niemal do 150 tys. zł.
Zapłacili podatnicy
Ostatecznie część długów Hadesu opłacili podatnicy. Jak do tego doszło?
Hades zalegał z zapłatą nie tylko miastu, ale również Urzędowi Skarbowemu, który próbował zdobyć należne mu pieniądze i... zajął wierzytelności Hadesu wobec Ośrodka „Brama Grodzka-Teatr NN”. Zdarzyło się tak w roku 2018 i 2019, a łączna kwota zajęć to 17 tys. zł.
– W tym stanie rzeczy ośrodek stał się mimowolnym dłużnikiem Urzędu Skarbowego – stwierdza Anna Morow. W ten sposób miejska instytucja kultury, utrzymywana z pieniędzy podatników, zapłaciła skarbówce ścigającej prywatną firmę. – Ośrodek uregulował 14 tys. zł ze swoich środków. Rodzi to ryzyko dalszego obciążania konta ośrodka na rzecz zadłużenia Hadesu wobec Urzędu Skarbowego.
Wiele innych błędów
Lista nieprawidłowości stwierdzonych w Ośrodku „Brama Grodzka-Teatr NN” jest o wiele dłuższa. Od połowy 2011 r. dyrektor, choć musiał, nie pytał prezydenta o zgodę na wynajem pomieszczeń w siedzibie jego instytucji. Kontrola wykryła też trzy przypadki najmu bez umowy, nieterminowe wystawianie faktur. Za nierzetelną uznano też ewidencję sprzedanych biletów do trasy podziemnej.
Zastrzeżenia dotyczą też wydatków. Chociażby zlecenia na stałą obsługę prawną (2 460 zł miesięcznie). Kontrolerzy uznali, że umowa nie była prawidłowo realizowana, choćby dlatego, że placówka nie dochodziła należności od Hadesu.
Wśród błędów wytkniętych placówce mowa jest również o nagrodach dla pracowników administracji i księgowości. W roku 2019 wypłacono ich łącznie 54 tys. zł, a pieniądze trafiły do pięciu osób (od 2 tys. do 20 tys. zł). W roku 2020 takich nagród uzbierało się 30,6 tys. zł, pieniądze wypłacono czterem pracownikom (od 3,5 tys. do 16,4 tys. zł).
Kontrolerzy nie omieszkali zauważyć, że zeszłoroczne nagrody wypłacono podczas „znacznego ograniczenia działalności”, mimo że prezydent polecił ciąć wydatki.
– W tym stanie rzeczy wypłata powyższych nagród pozostaje w jawnej sprzeczności z zasadami gospodarowania środkami publicznymi – czytamy w wystąpieniu pokontrolnym.
Restauracji już nie ma
Zadłużona firma Hades wyniosła się już z Bramy Grodzkiej. Umowa wygasła z końcem roku i nie została przedłużona. Na poczet długu zostawiła swoje ruchomości, których wartość określono na blisko 63 tys. zł.
– W odniesieniu do pozostałej kwoty zadłużenia, tj. 84 262,89 zł plus odsetki w dniu 1 kwietnia złożony został pozew o zapłatę do Sądu Okręgowego w Lublinie – informuje dyrektor ośrodka Tomasz Pietrasiewicz w złożonym Urzędowi Miasta sprawozdaniu z realizacji zaleceń pokontrolnych. Obiecuje w nich m.in. przestrzegać wszelkich procedur, w tym księgowych.
Okulary z górnej półki
Kiepsko wypadła również kontrola w Galerii Labirynt.
– Brakowało istotnych elementów zarządzania finansami Galerii, takich jak zasady najmu pomieszczeń, zasady gospodarki magazynowej oraz funkcjonowania i rozliczania kasy księgarni – wylicza Urząd Miasta w wystąpieniu pokontrolnym.
Uwagę kontrolerów zwróciła m.in. umowa najmu, w której galeria za jedyne 100 zł miesięcznie udostępniała innemu podmiotowi lokal o powierzchni 54 mkw. Taka stawka obowiązywała od roku 2013.
– Nie waloryzowano kwoty czynszu, chociaż w umowie najmu tego lokalu Galeria zastrzegła prawo do corocznej jego waloryzacji – czytamy w wystąpieniu.
Urzędnicy wytykają Galerii Labirynt również to, że nie prowadzono tam „ewidencji przychodu i rozchodu towarów własnych wytwarzanych przez galerię, takich jak np. wydawnictwa”.
Dość niecodzienna uwaga dotyczy... kwoty refundacji za okulary korekcyjne do pracy przy komputerze.
Chodzi o kwotę, jaką pracodawca dopłaca pracownikowi do zakupu okularów korekcyjnych, jeżeli stwierdzono, że powinien pracować przy komputerze w okularach.
– W 2019 r. granicą do refundacji było 1 000 zł, którą w 2020 r. zwiększono aż do 1 500 zł – zauważa Anna Morow. W praktyce refundowano 100 proc. wydatku i np. w zeszłym roku instruktorce ekspozycji wypłacono 1 254 zł. Dodajmy, że w Urzędzie Miasta dofinansowanie okularów wynosi 250 zł. – Ustalenie w galerii, finansowanej z tego samego budżetu miasta, refundacji w kwocie czterokrotnie i sześciokrotnie wyższej wskazuje na dopuszczenie finansowania środkami publicznymi drogich oprawek lub szkieł.
Inne nieprawidłowości dotyczą m.in. bałaganu w księgowości, niewłaściwej ewidencji majątku oraz dzieł sztuki.
Potknięcia DDK Węglin
Negatywnie oceniona została również działalność Dzielnicowego Domu Kultury „Węglin”.
– Krytyczne uwagi budzi brak właściwego nadzoru nad procesami i operacjami finansowymi i gospodarczymi w instytucji, w tym nad prowadzeniem kasy, sprzedażą biletów, dystrybucją materiałów promocyjnych – czytamy w materiałach z kontroli, o której pisaliśmy w połowie lutego.
Przypomnijmy: kontrolerzy wytykali placówce nieścisłości w dokumentach dotyczących zamówień publicznych oraz to, że na prowadzenie niektórych zajęć warsztatowych w ogóle nie sporządzano pisemnych umów. Zastrzeżenia dotyczyły też wypożyczania sprzętu DDK osobom, które nie były pracownikami, zleceniobiorcami ani współpracownikami.
Urząd Miasta wypomina także to, że „powszechną praktyką” było kupowanie różnych materiałów przez pracowników, którzy potem odbierali pieniądze od DDK gotówką bądź przelewem. Według Ratusza „system tolerowania swobody w decyzjach o licznych zakupach” pozbawiał dyrektora DDK kontroli nad finansami placówki.
W wystąpieniu pokontrolnym zapisano również, że z jednym z pracowników, zatrudnionym na pełny etat, DDK Węglin zawarł w 2019 r. także dwanaście umów-zleceń i trzy umowy o dzieło.
– Dwie umowy zlecenia pracownik ten wykonywał częściowo w godzinach pracy – wytykają kontrolerzy.
Pełniący obowiązki dyrektor DDK Węglin złożył już Ratuszowi sprawozdanie z wdrożenia zaleceń. Wynika z niego, że wszelkie nieprawidłowości bądź już zostały usunięte, bądź nastąpi to jeszcze w czerwcu.
Pukają do kolejnych drzwi
W najbliższych miesiącach światło dzienne powinny ujrzeć kolejne protokoły z kontroli.
– W tej chwili toczy się kontrola w Miejskiej Bibliotece Publiczne im. Łopacińskiego, w Warsztatach Kultury oraz w Ośrodku Międzykulturowych Inicjatyw Twórczych „Rozdroża” – mówi nam Anna Morow. I zapowiada: – Do końca roku zamierzamy sprawdzić gospodarkę finansową wszystkich miejskich instytucji kultury.