Jeszcze w tym tygodniu do Lublina powinny dotrzeć dodatkowe cztery pułapki na dziki. Ratusz liczy na to, że mając więcej takich urządzeń będzie mieć większe szanse na pojmanie zwierząt, na które skarżą się mieszkańcy.
Od początku roku strażnicy miejscy odebrali 210 zgłoszeń o biegających po Lublinie dzikach.
– Najwięcej, bo 28 zgłoszeń mieliśmy z ul. Zawilcowej i okolic – mówi Robert Gogola, rzecznik Straży Miejskiej. – 16 zgłoszeń mieliśmy z Wapiennej, gdzie znajdują się ogródki działkowe, po 14 z górek czechowskich i z Szerokiego, a 13 zgłoszeń z ul. Trześniowskiej.
O pozbycie się dzików z Lublina wielokrotnie apelował do Ratusza miejski radny Stanisław Brzozowski (PiS), który obawia się, że zwierzęta będą się coraz śmielej zapuszczać w dzielnice mieszkalne.
– Dla większości mieszkańców Lublina jeszcze nie jest to dokuczliwe, bo dziki omijają duże blokowiska. Są natomiast plagą dla mieszkańców przedmieść i posiadaczy ogródków, które regularnie niszczą w poszukiwaniu pożywienia – czytamy w jednym z pism radnego do Ratusza.
Władze miasta zapewniają, że na zlecenie Urzędu Miasta prowadzone są próby odłowienia zwierząt do specjalnych klatek-pułapek. W tym roku złapało się do nich sześć dzików. Ratusz zamierza kupić dodatkowe pułapki.
– W związku z interwencjami mieszkańców dotyczącymi obecności dzików oraz szkód powodowanych przez te zwierzęta na terenie Lublina, miasto zamówiło cztery dodatkowe odłownie oraz klatkę transportową, które będą wykorzystywane w ramach prowadzonego prewencyjnego odłowu dzików – zapowiada Justyna Góźdź z biura prasowego Ratusza. – Do tej pory Wydział Ochrony Środowiska dysponował dwiema odłowniami, które były ustawiane na terenach wskazanych przez mieszkańców, zgodnie z kolejnością wpływu zgłoszeń. Zwiększona liczba urządzeń powinna przełożyć się na efektywniejsze wyniki akcji.
Zamówione przez Urząd Miasta odłownie powinny być dostarczone do Lublina najpóźniej 24 września. Zakup wraz z transportem będzie kosztować miejską kasę 44 tys. zł. Urządzenia będą wykorzystywane do łapania zwierząt na terenach otwartych i w ogrodach działkowych.
Dla dzika „odłowienie” oznacza wyrok śmierci. Urzędnicy nazywają to „farmakologiczną eutanazją”.
– Metoda ta jest jedyną rekomendowaną przez Powiatowy Inspektorat Weterynarii w Lublinie oraz Zarząd Okręgowy Polskiego Związku Łowieckiego – dodaje Góźdź. Tłumaczy, że inne rozwiązanie nie wchodzi w grę. – Z uwagi na występowanie na terenie woj. lubelskiego afrykańskiego pomoru świń i zakaz przemieszczania dzików.