Lublin nie pójdzie w ślady Gdyni, która wypłaca mieszkańcom dotacje do zakupu roweru elektrycznego. Nasz Ratusz wyklucza to rozwiązanie i tłumaczy, że więcej osób skorzysta, jeśli miasto wyda pieniądze na utrzymanie systemu rowerów miejskich.
– Osoby, które byłyby skłonne zmienić swój środek transportu z samochodu na rower, bardzo często podnoszą argument, że jest za daleko z domu do pracy bądź ukształtowanie terenu na to nie pozwala. Rower z napędem elektrycznym rozwiązuje oba te problemy. To znaczy wzniesienia terenowe nie stanowią już żadnego problemu, a także odległość jest dużo łatwiej osiągalna – mówił gdyński radny Jakub Furkal, gdy w kwietniu decydowano o wprowadzeniu w Gdyni dotacji do zakupu rowerów elektrycznych. Żaden z radnych nie zagłosował przeciw tej propozycji.
Na dotacje dla mieszkańców Gdynia przeznaczyła w tym roku 100 tys. zł, pieniądze już rozdzielono, otrzymało je 40 osób, chętnych było kilkuset. Dopłata do zakupu może pokryć połowę kosztów pojazdu, ale nie więcej niż 2500 zł. Nadmorskie miasto nie ukrywa, że przeszczepiło ten pomysł z zagranicy.
– Tak będziemy dalej robić – zastrzegał na kwietniowej sesji wiceprezydent Marek Łucyk. – Uważam, że ciekawe pomysły Barcelony, Paryża, Berlina czy jeszcze innych miast są zawsze warte przemyślenia, żebyśmy je wdrażali również w naszym pięknym mieście.
Wprowadzenie dotacji w Lublinie sugerowała prezydentowi radna Małgorzata Suchanowska z opozycyjnego wobec niego klubu PiS. Oficjalnie poprosiła o „wykonanie analizy korzyści i strat”, które dałaby kasie miasta rezygnacja z utrzymywania Lubelskiego Roweru Miejskiego.
Na jego finansowanie Ratusz spodziewa się wydać do roku 2027 nawet 10,7 mln zł. Taką kwotę zarezerwowano w „Wieloletniej prognozie finansowej”. Radna pyta, czy nie lepiej byłoby przeznaczyć te pieniądze na dotacje dla mieszkańców kupujących elektryczne rowery.
Ratusz wyklucza takie rozwiązanie.
– Decydując się na dofinansowanie lub dotację na zakup roweru, z góry zawężamy grupę beneficjentów – odpisuje radnej Artur Szymczyk, zastępca prezydenta. Jego zdaniem byłaby to oferta „dla wąskiej grupy osób”. – O środowisko, zrównoważony transport dbają również użytkownicy hulajnóg, rolek, deskorolek i całej gamy urządzeń transportu osobistego.
Szymczyk przekonuje, że utrzymywanie Lubelskiego Roweru Miejskiego za 10,7 mln zł będzie bardziej racjonalne od przeznaczenia tej samej kwoty na dotacje do zakupu elektrycznych rowerów.
– Kwota zapisana w wieloletniej prognozie finansowej pozwoliłaby udzielić wsparcie maksymalnie kilku tysiącom mieszkańców w skali 5 lat – stwierdza zastępca prezydenta. Dodaje, że tylko w lipcu w systemie Lubelskiego Roweru Miejskiego zarejestrowało się 1351 nowych użytkowników, a w sierpniu przybyło ich 1041. Szymczyk przypomina, że Lublin już posiada rowery miejskie, wciąż zdatne do użytku, więc nie chce go „wykluczać z systemu transportowego”.
Rowery mają zniknąć z ulic z końcem października, gdy wygaśnie umowa między miastem, a operatorem systemu, spółką Nextbike Polska. Na ulice mają wrócić wiosną, wyremontowane i odmalowane oraz z nowym operatorem, którym będzie Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne. Nowy ma być również cennik, ale nie został on jeszcze ogłoszony.