Ruszyły zwolnienia w lubelskim zakładzie spółki PKP Cargo. Z pracą ma się pożegnać w sumie 161 kolejarzy, z czego niewiele ponad 30 osób odejdzie na emerytury lub nie będzie miało przedłużonych umów czasowych.
- Powodem jest sytuacja na rynku przewozowym - wyjaśnia Wojciech Chobotow, zastępca dyrektora Wschodniego Zakładu Spółki PKP Cargo. - Kryzys ekonomiczny w pierwszej kolejności uderza w transport.
Zwolnienia dotyczą wszystkich grup zawodowych: maszynistów, jak też zespołów warsztatowych i administracji.
- Najgorsze jest to, że wiele z tych osób nie ma szansy na znalezienie innego miejsca zatrudnienia. Po pierwsze, wykonują specyficzne zawody, a po drugie wszyscy wiemy, jak wygląda rynek pracy na Lubelszczyźnie - informuje Mirosław Oleszczuk, szef kolejarskiej "Solidarności”.
Pierwsza partia wypowiedzeń została wręczona pracownikom Wschodniego Zakładu Spółki pod koniec marca. - Sytuacja każdej z osób była rozpatrywana indywidualnie - zapewnia Chobotow.
- Pracodawcy nie zdecydowali się na uruchomienie procedury zwolnień grupowych, korzystniejszej dla zwalnianych ludzi - mówi Oleszczuk. - Taki tryb musiałby być stosowany, gdyby jednorazowo odchodziło 30 osób. Tymczasem spółka ma zwalniać po 29 osób co dwa miesiące.
Wszyscy wysyłani na zieloną trawkę mają dostać też odprawy pieniężne przysługujące osobom zwalnianym nie z ich winy. W centrali PKP Cargo związkowcy negocjują z kierownictwem spółki program dobrowolnych odejść z firmy. Program umożliwiałby wypłacanie dodatkowych pieniędzy osobom, które same zdecydują się złożyć wypowiedzenie.
Chobotow zapewnia, że w razie poprawy koniunktury na rynku przewozowym machina zwolnień zostanie zatrzymana.