Uczestnicy konkursu filmowego musieli w 3 minuty zachęcić widzów do zainteresowania się stolicą regionu. Organizatorzy, którzy umierali ze strachu, że nikt nic nie nakręci - teraz tygodniami będą filmami karmić sieć internetową.
Zaskoczenie
- Nic nie zapowiadało takiego sukcesu, nie spodziewaliśmy się aż tylu filmów. Gdy mijał termin nadsyłania filmów na "Lublin is coming” a filmów wciąż przybywało byliśmy zaskoczeni - mówi Andrzej Mathiasz z Kinoteatru "Projekt”. - Właśnie o to nam chodziło, żeby tych filmów sukcesywnie umieszczanych w sieci było jak najwięcej.
- Kilka osób bardzo chce poznać i mieć w notesie ich telefony, żeby zapraszać do współpracy, bo tak dobre mają pomysły, wrażliwość i umiejętności - mówi Teresa Karbownik, przewodnicząca trzyosobowego jury, reprezentująca TVP Lublin. - Popieram taki postęp techniczny, którego efektem jest powszechność kamery, komputera. Teraz wszystko zależy od kreatywności autora, jego pomysłów, bo środki techniczne są na wyciągnięce ręki. Ten konkurs to pokazał i pokazał, że twórcy mają pomysły niezwykłe. I dużo potrafią.
Detal
Michał od niechcenia przegląda gazety. Obserwuje go ładna szatynka. Też się nudzi, jak to w poczekalni. Gdy uwodzicielskie uśmiechy zostają bez odpowiedzi, dziewczyna sięga po cięższy kaliber. Kolano, udo - coraz wyżej podciąga krótką spódnicę.
- To był mój pomysł. Skoro wszystko się teraz reklamuje kobiecym ciałem to dlaczego nie Lublin? - mówi Michał Gurbiel, autor filmu, który na pokonkursowej gali zebrał owacje. - Byłem zachwycony taką reakcją. Naprawdę się nie spodziewałem.
Film powstał w spartańskich warunkach. Poczekalnię udawała bursa uczniowska. Odpornego na kobiece dźwięki mężczyznę zagrał Michał, jego uwodzicielkę koleżanka z internatu, Anita Włodarczyk. Techniczną obsługą planu zajął się Adrian Chruściel. - Podczas kręcenia tej sceny było tak wesoło, że cudem skończyliśmy zdjęcia. A potem montowaliśmy po nocach - opowiada Michał.
Jazda
Turysta widzi zabytki. Im bardziej jest pijany, tym mocniej interesuje go faktura ścian. Student zwykle patrzy w niebo, chyba że jest po imprezie... Wtedy gapi się w muszlę klozetową. A kot? Co kot widzi w Lublinie? Głównie tłuściutkie gołębie. - Filmowiec to ktoś, kto widzi więcej niż inni - mówi Maciej Misztal, autor "Oko w oko”. - Gdy chodziłem po mieście, zawsze miałem przy sobie kamerę.
Tak powstały dwie godziny materiału - Lublin widziany oczami ludzi i zwierząt. Jeszcze tylko dwa dni montażu i gotowe. - Zajmuję się tym od kilku lat i mam na koncie jakieś małe sukcesy - mówi Maciek. Te sukcesy to 4. miejsce w ogólnopolskim konkursie organizowanym przez Warszawską Szkołę Filmową, gdzie studiuje organizację produkcji filmowej. "Po godzinach” sam organizuje konkursy np. lubelskie "Złote mrówkojady”. - W Lublinie ludzie robią je głównie dla zabawy. I to jest fajne.
Zbliżenie
Najbardziej tajemniczą postacią całego konkursu jest laureat. Piotr Brożek, pochodzący z Urzędowa student historii na UMCS nakręcił najlepszy zdaniem jury film: "in Lublin”. W oświetlonym słońcem mieście widzimy postać pracującego malarza. Im bliżej do finału tym montaż przyspiesza i pojawiają się zdjęcia z festiwali, koncertów i imprez plenerowych w Lublinie. W rolę malarza wcielił się Michał, przyjaciel reżysera, prawdziwy malarz, student krakowskiej ASP.
- Piotr interesuje się fotografią, filmem. Jest humanistą i bardzo pociąga go sztuka, obraz, sfera wizualna sztuki. Studiuje historię, bo uznał ją za najciekawszą w chwili gdy musiał wybierać kierunek. Ale jednocześnie fotografuje, filmuje, występuje w spektaklach Sceny Plastycznej KUL Leszka Mądzika, bierze udział w akcjach organizowanych przez Szymona Pietrasiewicza i ludzi związanych z "Tekturą” - opowiadają znajomi Brożka, który z ich e-maili dowiedział się, że wygrał konkurs.
Bo bohater organizowanej po raz pierwszy w naszym mieście filmowej imprezy jest we Francji i nawet nie ma z nim kontaktu telefonicznego. - Teraz to nawet poczty nie sprawdza, bo ich międzynarodowa grupa teatralna ciągle się przemieszcza. Ale na pewno 4 grudnia wraca - informują przyjaciele Brożka, którzy przewidują, że 5 tysięcy nagrody Piotr przeznaczy na kupno lepszego komputera, na którym będzie mógł montować filmy.
Wytnij-wklej
- Pochodzę z Białegostoku, od czterech lat studiuję w Lublinie i już uważam Lublin za swoje miasto - przyznaje Emilia Żukowska, która na dwa sposoby uczestniczyła w konkursie "Lublin in coming”. Studenta IV roku malarstwa na IWA UMCS zrobiła animowana reklamówkę i logo konkursu. Ożywiła Bramę Krakowską, która wyrywa się z linii murów obronnych i sobie idzie.
- W zeszłym roku na studiach miałam zajęcia z animacji i bardzo mi się spodobało, choć to bardzo pracochłonna twórczość - dodaje Emilia, która polubiła Lublin i poznała go dzięki poruszaniu się rowerem.