34-letni mieszkaniec Lublina upozorował, że został obrabowany. W ten sposób chciał wytłumaczyć żonie to, że nie przyniósł do domu wypłaty. W rzeczywistości pieniądze przeznaczył na spłatę długów.
- 34-latek utrzymywał, został napadnięty i uderzony w głowę – mówi Anna Smarzak, z KWP w Lublinie. - Miał stracić na około godzinę przytomność. Kiedy się ocknął, okazało się, że skradziono mu telefon komórkowy oraz ponad 2,5 tys. złotych wypłaty. Mężczyzna trafił do szpitala na trzydniową obserwację. Tam przeszedł badania.
Mężczyzna twierdził, że niewiele pamięta, bo dostał jakimś przedmiotem w głowę. Nie potrafił podać rysopisu napastników.
Okazało się, że opowieść rzekomego napadniętego nie klei się z innymi ustaleniami operacyjnymi policjantów. Mężczyzna miał długi.
- Na kolejnym przesłuchaniu przyznał, że upozorował rozbój, by ukryć przed żoną długi – dodaje Smarzak. - Wypłatę, którą miał przywieźć do domu, przeznaczył na ich spłatę. Sam rozebrał się z kurtki, wyrzucił swój telefon i porozrzucał ubrania z własnej torby. By być wiarygodnym, położył się nawet do szpitala.
34-latkowi grozi odpowiedzialność za zawiadomienie organów ścigania o niepopełnionym przestępstwie i składanie fałszywych zeznań.