Sąd skazał w piątek 51-letniego Romana M., który w październiku przy ul. Spółdzielczości Pracy zabił własnego psa siekierą i zakopał. Mężczyzna ma spędzić pół roku w więzieniu.
Fundacja była w tym procesie oskarżycielem posiłkowym i jej przedstawiciele uczestniczyli we wszystkich rozprawach.
Cała sprawa wyszła na jaw dzięki kobiecie, która była świadkiem zdarzenia i bezzwłocznie poinformowała o tym policję. Jak relacjonowała, Roman M. ciągnął swojego psa na smyczy, trzymając w rękach siekierę i szpadel. Zwierzę stawiało wyraźny opór.
– Chcielibyśmy złożyć jej wielkie podziękowania za zaangażowanie – mówi Lipianin-Białogrzywy.
Wyrok nie jest jeszcze prawomocny, ale sąd skazał mężczyznę na pół roku bezwzględnego pozbawienia wolności, zapłatę 1 tys. zł nawiązki dla Fundacji LSOZ i takiej samej kwoty tytułem kosztów sądowych. Oprócz tego wyrok ma być podany do publicznej wiadomości.