Wszystkie szpitale w regionie podpisały kontrakty z Narodowym Funduszem Zdrowia. Osiem placówek, które długo nie godziły się na warunki oferowane przez NFZ, powiedziały funduszowi "tak” kilka godzin przed Nowym Rokiem.
Z ośmiu opornych szpitali, do ostatniego dnia starego roku pozostających "na placu boju”, rozmowy z NFZ zakończyły najwcześniej: Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej, szpital z Opola Lubelskiego, Szpital Wojewódzki im. Jana Pawła II z Zamościa oraz szpital z Białej Podlaskiej.
- Kontrakt mam o 2 proc. mniejszy od ubiegłorocznego - mówi Zbigniew Orzeł, dyrektor szpitala w Opolu Lubelskim, w którym leczy się rocznie 8 tys. pacjentów. - Nie wiadomo na jak długo wystarczy nam pieniędzy. Już teraz pracownicy dostają 75 proc. pensji.
Chociaż negocjacje miały się planowo zakończyć w środę do godziny trzynastej, jeszcze o piętnastej negocjowali w NFZ dyrektorzy SPSK nr 4, Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego przy al. Kraśnickiej w Lublinie, szpitala z Chełma oraz szpitala im. Jana Bożego w Lublinie.
- To bardzo trudna decyzja, nie wiem co robić, NFZ proponuje o 10 proc. niższy kontrakt - powiedział nam Marian Przylepa, dyrektor SPSK nr w przerwie obrad. - Jesteśmy jedyni w regionie, którzy wykonujemy np. rezonans magnetyczny. Jedno badanie kosztuje 600 zł, tymczasem NFZ daje nam 400 zł.
W efekcie rozmowy zakończyły się kilka godzin przed Nowym Rokiem.
- Zgodziłem się na podpisanie, ale o kontrakcie będę jeszcze rozmawiał po Nowym Roku - powiedział Przylepa. - Skoro fundusz nie ma więcej pieniędzy, trzeba zmienić strukturę udzielanych świadczeń i chociażby zrezygnować z niektórych deficytowych.
Niezadowolony był Ryszard Sekrecki, dyrektor szpitala przy al. Kraśnickiej w Lublinie, nad którym wisi ponad 30-milionowy dług.
- Kontrakt mam na poziomie ubiegłorocznego - powiedział.
- Dlaczego pan go podpisał?
- Łatwo powiedzieć, żeby nie podpisywać - mówi Sekrecki. - Jak zostawić ludzi bez opieki medycznej? Rocznie hospitalizujemy 26 tys. pacjentów. Ponadto szpital to miejsce pracy dla 1400 osób.
Jako ostatni negocjacje zakończył Jacek Solarz, dyrektor szpitala w Chełmie. Przystał na 10 zł za tzw. punkt kontraktowy (NFZ kupuje usługi szpitalne w punktach - dop. red.), a chciał 12 zł.
- Kontrakt nie pokrywa naszych potrzeb - powiedział. - Liczę na renegocjacje. Tak, by mieć za co leczyć pacjentów, których na 22 oddziałach szpitalnych leży rocznie 24 tys. •