Pytani przez Dziennik specjaliści od polityki są niemal jednomyślni: w niedzielnych wyborach na Lubelszczyźnie zwycięży PiS tuż przed PO. Na silną reprezentację w Sejmie może też liczyć LPR i Samoobrona. Lewicy przypadną skrawki z wyborczego tortu
W okręgu wyborczym nr 6 (lubelskim) do wzięcia jest 15 mandatów, a w chełmsko-bialsko-zamojskim (nr 7) – 12. Walczyć o nie będzie aż 17 komitetów wyborczych. Ale na miejsca w Sejmie mogą liczyć jedynie duże, znane partie, które w kraju przekroczą 5-procentowy próg wyborczy.
– Lubelszczyzna na tle reszty kraju jest specyficzna – ocenia prof. Marek Pietraś, prodziekan Wydziału Politologii UMCS. – Dlatego wyniki mogą być zupełnie inne niż w całej Polsce. To region rolniczy, a mieszkańcy nie są zamożni. A takie osoby częściej popierają partie o orientacjach radykalnych.
Według naszych rozmówców największe szanse na wygraną ma u nas Prawo i Sprawiedliwość, które minimalnie, ale jednak, wyprzedza Platformę Obywatelską. Potwierdzałoby to tendencję zmniejszania się dystansu pomiędzy obydwoma partiami w rankingach ogólnopolskich. Dobry wynik osiągną też Liga Polskich Rodzin i Samoobrona. – Już w wyborach do Parlamentu Europejskiego okazało się, że elektorat LPR jest u nas bardzo silny – zaznacza prof. Jerzy Rebeta z KUL. – Natomiast jakoś nie wierzę w sukces partii lewicowych. Na nich głosowała zawsze lubelska wieś. Ale teraz może nie zagłosować ani na SLD, ani na SdPl. Skorzystają na tym partie prawicowe.
A co z PSL, które w naszym województwie ma najwięcej sympatyków w kraju? – To nie znaczy, że znowu osiągnie sukces. Może nie przekroczyć progu wyborczego. Wtedy skorzysta na tym PO – mówi prof. Marek Żmigrodzki, szef Zakładu Systemów Politycznych UMCS.
W okręgu nr 7 wiele może zależeć od frekwencji. – Im wyższa, tym pewniejszy wydaje się mandat dla SLD – przewiduje dr Michał Gołoś, rektor Wyższej Szkoły Stosunków Międzynarodowych i Komunikacji Społecznej w Chełmie. – Do wyborów zostały jednak jeszcze dwa dni i sporo może zmienić trwający spór pomiędzy PO i PiS. Towarzyszące mu napięcie może poprawić sytuację LPR, Samoobrony czy PSL.
Problemy z dorównaniem wynikom ogólnopolskim mogą mieć liberałowie. – U nas mocne są partie chłopskie, a liberałowie mało popularni – dodaje Bogdan Kawałko, prorektor Wyższej Szkoły Zarządzania i Administracji w Zamościu. – Na wynik wyborów wpłynie także niska frekwencja. Będzie ona mniejsza niż 50 proc. Ludzie, zwłaszcza młodzi, są do polityki zniechęceni, a programy wyborcze poszczególnych partii mało przejrzyste.