Może nadszedł czas, aby wypuścić z rąk "słowa-kamienie”, rzucane na forach internetowych, w serwisach informacyjnych, w debacie publicznej czy w rodzinnej kłótni – pisze w liście z okazji świąt Bożego Narodzenia rektor KUL ks. prof. Antoni Dębiński.
– Także i w naszej Ojczyźnie dialog wymagający wierności prawdzie i ducha empatii, zastępuje się bezpardonowym, poniżającym ludzką godność, wzajemnym oskarżaniem – pisze rektor KUL. – Zamiast cierpliwie wsłuchiwać się w racje drugiej osoby, szafujemy epitetami dyskredytującymi naszego brata, w którym widzimy przeciwnika.
– Dlaczego podnosimy wielki krzyk, zatykamy uszy i chwytamy za kamienie? Co stało się z naszą Ojczyzną, że nazywanie zła po imieniu może być przewrotnie uznane za tzw. mowę nienawiści? Czy nie zatraciliśmy w życiu społecznym szacunku i wrażliwości dla cierpień osób poniżanych, słabych i bezbronnych? – pyta ks. prof. Dębiński.
I zauważa: – Łączy nas tysiącletnia, chlubna, narodowa i chrześcijańska tradycja. Wszyscy jesteśmy dziećmi jednego Ojca, jesteśmy braćmi Bożego i ludzkiego Syna. Święta Bożego Narodzenia to szczególny czas pojednania (…). To szczególna okazja, aby powrócić do ciszy betlejemskiej nocy, do pokoju płynącego z serc Maryi i Józefa, do poszanowania tego, co słabe i bezbronne.
List rektora KUL będzie odczytany w kościołach w naszym regionie, ale nie w całym kraju. To skutek decyzji Episkopatu z 2009 r. Wcześniej listy były cytowane zamiast kazania w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia, a także świąt wielkanocnych. A taca zbierana w te dni trafiała do KUL, który nie był utrzymywany przez państwo.
W 2008 r. Sejm zmienił prawo, dzięki czemu uniwersytet zaczął być finansowany podobnie do uczelni państwowych. A Episkopat postanowił, że taca na KUL będzie zbierana raz do roku – w Wielkanoc. I tylko wtedy list rektora będzie czytany wszędzie.
W naszym regionie – jak zdecydował ówczesny metropolita abp. Józef Życiński – pozostało bez zmian. Taca na KUL i list rektora towarzyszą jednym i drugim świętom.