Sąd nie zgodził się na aresztowanie Zbigniewa Stonogi – znanego przedsiębiorcy i gwiazdy Internetu. Mężczyzna usłyszał szereg zarzutów, dotyczących wyłudzeń. Miał zdefraudować pieniądze, wpłacane na rzecz fundacji dobroczynnej swojego imienia.
Śledztwo w sprawie Zbigniewa Stonogi prowadzi Prokuratura Regionalna w Lublinie. Prokurator wnioskował o areszt, motywując to zagrożeniem wysoką karą i obawą matactwa. Sąd jednak tylko częściowo podzielił argumenty śledczych. Uznał, że Zbigniew Stonoga może wyjść na wolność po wpłaceniu pół miliona złotych poręczenia majątkowego. Będzie również pod dozorem policji.
- Zebrane w sprawie dowody wskazują na wysokie prawdopodobieństwo, że podejrzany popełnił zarzucane mu przestępstwa. Chodzi o brak transparentności przepływów finansowych. Zasadnym jest więc zabezpieczenie prawidłowego toku postępowania.
Cel ten zostanie jednak osiągnięty także poprzez działanie środków wolnościowych. Izolacja podejrzanego nie jest niezbędna – uzasadniała postanowienie sędzia Aleksandra Machel - Dzik, z Sądu Rejonowego Lublin-Zachód.
Zaznaczyła, że prokuratura bada sprawę od 2016r. i do tej pory Zbigniew Stonoga nie dopuścił się matactwa.
- Bardzo odważna pani sędzia. Ja na jej miejscu zastosowałbym areszt, bo nie wiem, czy nie skazała się na niebyt w stanie sędziowskim – komentował rozstrzygnięcie Zbigniew Stonoga. – Pamiętajmy, że dopiero sąd rozpatrujący sprawę merytorycznie będzie mógł się wypowiedzieć, czy zebrany materiał dowodowy wystarczy by mnie skazać.
Już w grudniu 2017r. prokuratura w Radomiu prawomocnie umorzyła tę sprawę. Ponowne jej podjęcie przez Prokuraturę Regionalną w Lublinie, na polecenie Zbigniewa Ziobro, uważam za niedopuszczalne.
Stonoga dodaje, że zarzuty pod jego adresem to „nieporozumienie”. Przedsiębiorcę zatrzymano w poniedziałek. Postawiono mu siedem zarzutów, dotyczących przede wszystkim prania brudnych pieniędzy oraz nielegalnego organizowania gier hazadrowych. Najpoważniejszy zarzut dotyczy fundacji charytatywnej, imienia Zbigniewa Stonogi. Z ustaleń prokuratury wynika, że pod płaszczykiem działalności dobroczynnej, mężczyzna prowadził nielegalne interesy. Według śledczych, przedsiębiorca w porozumieniu ze swoimi wspólnikami: Kamilem C. i Edwardem Sz., przywłaszczył sobie 927 tys. zł z ponad 953 tys. zł wpłaconych przez darczyńców.
Śledztwo wykazało, że pieniądze z fundacji trafiły na rachunek warszawskiej firmy. Zbigniew Stonoga miał nieformalną kontrolę nad spółką. Z jej rachunku, fundusze przelewano na kolejne konta, którymi zarządzał Zbigniew Stonoga. Według prokuratury, przedsiębiorca uczynił sobie z tego stałe źródło dochodu. Miał w ten sposób przywłaszczyć przynajmniej 607 tys. zł.
To nie jedyne zarzuty wobec Zbigniewa Stonoga. Śledczy przyjrzeli się również rzekomo nielegalnym loteriom samochodowym, które organizował. Zgromadzone w ten sposób pieniądze miały trafiać na cele dobroczynne. Z ustaleń śledczych wynika, że fundacja Zbigniewa Stonogi kupowała samochody z komisu, który należał do przedsiębiorcy.
Auta warte setki tysięcy złotych trafiały na loterię. By wygrać samochód, teoretycznie wystarczył los za 200 zł. Pod warunkiem jednak, że takich wpłat, w wyznaczonym czasie będzie parę tysięcy. Zbigniew S. ma odpowiadać nie tylko za nielegalne organizowanie loterii.
- Zarzuca mi się, że zamiast pójść do salonu mercedesa w Warszawie kupiłem samochód od własnej spółki. Nie widzę w tym nic złego, skoro kupiłem go w granicach wartości rynkowej – komentuje Stonoga.
- Akta sprawy liczą 25 tomów, a pani sędzia otrzymała je wczoraj o godzinie 22:00. Miała kilka godzin, by się z nimi zapoznać. W tym zakresie wysokie prawdopodobieństwo popełnienia czynów nie znaczy, ze zostały one popełnione. Pan Stonoga będzie składał dodatkowe wyjaśnienia, żeby nie było wątpliwości, że do żadnego przywłaszczenia pieniędzy nie doszło – zapewnia Michał Wąż, pełnomocnik Zbigniewa Stonogi.
O Zbigniewie Stonodze zrobiło się głośno w 2012r. Przedsiębiorca prowadził wówczas salon samochodowy w Zamościu. Wywiesił na budynku baner z wulgarnym napisem: "Wypier...ł nas Urząd Skarbowy W-Wa Targówek na kwotę 1 900 000 złotych. Dziękujemy ci, zas**ny fiskusie".
Zbigniew Stonoga od blisko 20 lat jest znany wymiarowi sprawiedliwości. Ciąży na nim szereg wyroków i oskarżeń, dotyczących oszustw. Obecnie, odpowiada przed sądem za wyprowadzenie 40 mln zł z krakowskiej spółki Viamot. Przed laty Zbigniew Stonoga był asystentem posłanki Samoobrony Wandy Łyżwińskiej i doradcą Andrzeja Leppera.
Bez powodzenia startował w wyborach do parlamentu w 2015r. Wtedy też na swojej stronie internetowej opublikował akta tzw. afery podsłuchowej, czyli nagrania rozmów prowadzonych w restauracji przez najważniejszych polityków PO. Przestępstwa zarzucane przedsiębiorcy przez lubelską prokuraturę zagrożona są karą do 15 lat więzienia.