Jego zdaniem o zakupie świdnickiego "malucha” zadecydowało m.in. to, że śmigłowiec ten ma być znacznie tańszy w eksploatacji niż "Sokół” używany obecnie do szkoleń pilotów. SW-4
z czterema pasażerami na pokładzie może lecieć na drugi koniec Polski i z powrotem, gdyż 500 litrów paliwa w zbiorniku wystarcza na 900 km lotu.
Przypomnijmy, że w połowie kwietnia podczas testów na przyfabrycznym lotnisku SW-4 zahaczył ogonem o ziemię. Wypadek ten - jak zapewniały władze WSK - nie zakłócił przygotowań do produkcji.
(tw)