– Porwał mi dziecko, a gdy chciałam je odebrać, uderzył mnie i rzucił na ziemię. Wszystko to na oczach policjantów – żaliła się wczoraj pani Agnieszka z Lublina. Towarzyszył jej Krzysztof Rutkowski, z którym zorganizowała konferencję prasową. – To kłamstwa odpowiada ojciec
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
To klasyczny spór rodziców, którzy po rozstaniu walczą o opiekę nad dzieckiem. Pani Agnieszka, matka 3-latki twierdzi, że pod koniec maja, podczas wycieczki do Nałęczowa, jej były partner uprowadził córeczkę. O interwencję poprosiła Krzysztofa Rutkowskiego, byłego detektywa.
– Pani Agnieszka zwróciła się do mnie o pomoc, ponieważ sytuacja jest tak bulwersująca, że powinna ujrzeć światło dzienne. W państwie cywilizowanym nie może być tak, że na oczach policji kogoś się poniewiera i pozbawia godności – mówi Rutkowski.
– Znęcał się nade mną psychicznie i fizycznie. Złożyłam do sądu wniosek o ograniczenie mu praw rodzicielskich – dodaje kobieta. Według ojca, to ona ograniczała mu możliwość spotykania się z córką. – To kłamstwo na kłamstwie. Prosiłem moją byłą, żeby się pogodzić. Ale kiedy dziecko było u niej, to przez dwa miesiące nie miałem z nim żadnego kontaktu. Bałem się, że już nie zobaczę córki – mówi.
Przepychanki w sklepie
W ostatni piątek pani Agnieszka próbowała „odbić” dziewczynkę. Do awantury doszło w jednym ze sklepów przy ul. Krężnickiej, gdzie mężczyzna przyjechał z córką. Pani Agnieszka chwyciła 3-latkę i ukryła się z nią na zapleczu. Mężczyzna odebrał jej jednak dziewczynkę.
– Uderzył mnie i rzucił na ziemię, siłą ją zabrał do swojego samochodu. Wszystko widzieli policjanci. Nie zareagowali. W tej chwili nie wiem, gdzie jest moja córka, jestem bezradna – mówi kobieta. Uważa, że policja powinna zareagować inaczej.
– To nie policja podejmuje decyzję o ograniczeniu bądź cofnięciu władzy rodzicielskiej. Na obecnym etapie nie ma prawomocnego postanowienia sądu świadczącego o tym, by tylko jedno z rodziców mogło sprawować opiekę nad dzieckiem. Władzę rodzicielską mogą sprawować oboje rodzice. Zatem nie mogliśmy odebrać dziecka siłą – odpowiada nadkom. Renata Laszczka-Rusek, rzecznik komendanta lubelskiej policji.
Ojciec 3-latki twierdzi, że padł ofiarą prowokacji. – Poszedłem z dzieckiem na lody. Byłem śledzony. W pewnym momencie zabrała mi córkę. Kiedy poszedłem w ich stronę napadło na mnie dwóch mężczyzn – opowiada.
Trudna sprawa
Sprawa rodziny jest dobrze znana lubelskim policjantom, którzy wiele razy interweniowali po zgłoszeniach składanych zarówno przez ojca, jak i matkę. Nadkomisarz Laszczka-Rusek podkreśla, że piątkowa interwencja była wyjątkowo trudna. Na miejsce wysłano aż trzy patrole policji. Podczas szarpaniny między rodzicami dziewczynka uderzyła głową w szybę.
– Policjanci poprosili rodziców do radiowozu, by uspokoić dziecko, opanować nerwy i spokojnie porozmawiać – dodaje Laszczka-Rusek.
Na miejsce przyjechała karetka, ale ojciec nie zgodził się, by załoga zabrała dziewczynkę do szpitala na badania. – Mężczyzna nie chciał przejść do karetki, stawiał czynny i bierny opór. W związku z powyższym użyto wobec niego siły fizycznej – mówi Laszczka-Rusek. Według jej relacji, rodzice pojechali z dzieckiem do szpitala. Tam lekarz stwierdził, że dziewczynka nie ma żadnych obrażeń, więc ojciec zabrał ją do domu.
Skarga na policję
Podczas wczorajszej konferencji prasowej pani Agnieszka zapowiedziała złożenie przeciwko mundurowym zawiadomienia do prokuratury – za to, że nie reagowali, gdy jej były partner miał ją zaatakować. Policja tłumaczy, że funkcjonariuszka pytała, czy jej były partner jej groził lub ją pobił. – Zaprzeczyła. Powiedziała, że została popchnięta i przewróciła się. Została pouczona, gdzie należy się zgłosić w celu wykonania obdukcji lekarskiej – dodaje Laszczka-Rusek.
Policja wszczęła też czynności wyjaśniające, które mają ocenić postawę funkcjonariuszy.