Znany lubelski dziennikarz Jerzy Janiszewski oskarża szefów Radia Lublin o upolitycznienie rozgłośni i zapowiada czasowy rozwód ze stacją. A lewica korzysta z okazji i atakuje prawicowych szefów radia.
Na konferencji pojawili się tylko Jacek Czerniak, sekretarz Rady Wojewódzkiej i Piotr Zawrotniak, szef Rady Miejskiej SLD, obaj kandydaci na radnych. - Niestety, pan Janiszewski z powodów zdrowotnych nie mógł przyjść - uprzedził Czerniak. Potem posypały się zarzuty: władze Radia Lublin upolityczniają rozgłośnię (prezes wywodzi się z PiS - red.), apel o autolustrację wszystkich pracowników radia jest "zachowaniem o charakterze zbiorowego mobbingu”, a Ryszard Montusiewicz, redaktor naczelny RL, promuje w radiu książkę swoje żony.
- Jestem od dwóch dni na urlopie, do Radia Lublin nie wrócę, póki będzie tam Montusiewicz - powiedział Dziennikowi Janiszewski. Nie przebiera w słowach: - Montusiewicz to łobuz: psuje rozgłośnię, upolitycznia ją nadmiernie eksponując prezydenta Andrzeja Pruszkowskiego, zastrasza ludzi. Głosowałem na PiS, ale chyba popełniłem błąd.
Problemy Janiszewskiego zaczęły się od wrześniowej audycji, podczas której zadzwonił do Izabelli Sierakowskiej z urodzinowymi życzeniami. Znawca muzyki rockowej i współautor popularnej niegdyś Barachołki, nawiązał do kandydowania Sierakowskiej na fotel prezydenta Lublina (była posłanka SLD jest kandydatką zjednoczonej lewicy). Dostał za to słowne upomnienie od prezesa RL Mariusza Deckerta. Janiszewski poparł również kandydaturę Adama Wasilewskiego z PO na prezydenta Lublina. Wszedł do jego komitetu honorowego.
- SLD spudłowało, nie pokazali żadnych dowodów na swoje oskarżenia - mówi Ryszard Montusiewicz. - Do programów publicystycznych Radia Lublin zapraszamy polityków z różnych opcji. Nasz apel o autolustrację nie ma konsekwencji restrykcyjnych. Sojusz zachował się żałośnie, bo na konferencje nie zaprosił naszych dziennikarzy. Dodaje: - Książka mojej żony o niezwykłych losach księdza Grzegorza Pawłowskiego ukazała się w ubiegłym roku. Teraz wydawnictwo Gaudium przypomniało ją w związku z przyjazdem bohatera do Lublina. Nie było żadnej promocji za publiczne pieniądze.
Montusiewicz delikatnie potraktował atak Janiszewskiego: - Redaktor ma prawo do swoich opinii. Współpraca z nim przebiegała normalnie. Nie mówił zarządowi o swoim odejściu.