Nakręcanym żółwiom odpadają łapki. Krokodyl na baterie drze się tak głośno, że powinni w zestawie z nim sprzedawać zatyczki do uszu. W edukacyjnej zabawce pozrywały się gumowe elementy, z których powypadały drobne koraliki.
10 tysięcy mebelków, kotków i piesków zbyt nafaszerowanych ołowiem trafiło na polski rynek trzy lata temu.
Dżdżownica na sznurku z toczącymi się kolorowymi kulkami nie wytrzymuje próby czasu w moim domu. Najpierw ścierają się oczy plastikowego zwierzaka, potem pyszczek. Wielokrotnie toczone po ziemi kulki rozpadają się i wypadają z nich drobne elementy.
W 2009 roku inspekcja handlowa z Opola skontrolowała 27 importerów, hurtowni i sklepów z zabawkami na terenie naszego województwa. Spośród 161 sprawdzonych zabawek do 14 inspektorzy mieli zastrzeżenia.
Najczęściej były niewłaściwie oznakowane, np. dla dwóch grup wiekowych. Tak było z zabawką muzyczną na baterie, kompletem do piasku, grzechotką-gryzakiem czy zabawką edukacyjną przypominającą żabę.
Przy drewnianej wieży, zabawce na baterie i wiatraku zabrakło informacji, dla jakiej grupy wiekowej są przeznaczone. Zestawy kuchenne i kosmetyki dla lalek nie miały opisu, że powinny być używane pod nadzorem osoby dorosłej.
Na co zwrócić uwagę, kupując zabawki?
– Czy jest do niej dołączona szczegółowa instrukcja w języku polskim zawierająca informacje o przeznaczeniu zabawki, nazwę i adres producenta czy importera zabawki, stosowne ostrzeżenia co do jej stosowania (np. ograniczenie wiekowe, zalecony nadzór osoby dorosłej) – informuje Zygmunt Jurczyk, dyrektor Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej w Opolu.
– Trzeba też przyjrzeć się, czy nie zawiera ona zbyt małych elementów, które mogłyby zostać połknięte przez dziecko, czy krawędzie nie są ostre, a sznurek jest wystarczająco krótki, żeby maluch nie mógł przez przypadek zapętlić go sobie wokół szyi. Nie zostawiajmy też dzieciom torebek foliowych, w które były zapakowane zabawki, bo a nuż założą je na głowę.