Żandarmeria Wojskowa zarzuca Straży Miejskiej kłamstwo w sprawie uroczystości na pl. Litewskim, gdzie oficjele, w tym wojewoda, samowolnie urządzili sobie parking. Strażnicy nie reagowali, mówiąc, że auta wpuszczali tu żandarmi, bo to oni zabezpieczali teren. Wojskowi zaprzeczają
Do zgrzytu doszło 11 stycznia podczas odsłonięcia nowego pomnika Nieznanego Żołnierza. Tuż obok, na pl. Litewskim parkowały auta oficjeli, choć to przestrzeń dla pieszych, a Urząd Miasta nie wydał zezwoleń na wjazd.
Widok „parkingu Litewskiego” oburzał część przechodniów, ale nie Straż Miejską, która nie interweniowała, mimo że ma stały podgląd na plac.
– Zabezpieczeniem uroczystości zajmowała się żandarmeria wojskowa, decyzje podejmował jej dowódca zabezpieczenia – mówił nam tamtego dnia Robert Gogola, rzecznik Straży Miejskiej. – To żandarmeria oceniała, gdzie należy ustawić swoich funkcjonariuszy, ale też decydowała, gdzie należy ustawić pojazdy.
Kategorycznie zaprzecza temu żandarmeria, choć dopiero po blisko dwóch tygodniach. – Nieprawdą jest informacja podana przez Straż Miejską w Lublinie, jakoby za zabezpieczenie miejsca uroczystości odpowiedzialna była Żandarmeria Wojskowa i to ona podejmowała decyzję o miejscu parkowania pojazdów – stwierdza ppłk Artur Karpienko, rzecznik komendanta głównego ŻW. – Organizatorem uroczystości związanych z odsłonięciem pomnika Nieznanego Żołnierza na pl. Litewskim był prezydent miasta Lublina.
– Nie będziemy tego komentować – mówi Beata Krzyżanowska, rzecznik prezydenta. – To sprawa między żandarmerią a strażą. Powinny uzgodnić między sobą, jak zabezpieczać takie wydarzenia.
Czy strażnicy jednak zajmą się kierowcami, którzy parkowali na placu? – Ustalimy, czy żandarmeria podejmowała w tej sprawie czynności wobec kierowców. Jeżeli nie, to je podejmiemy – zapowiada rzecznik Straży Miejskiej.
Zastrzega, że auta trzeba będzie identyfikować na podstawie zdjęć i ulicznych kamer.
Czy zanosi się na mandaty? To zależy, z której strony kierowca wjeżdża na plac. Jeśli od strony Instytutu Psychologii UMCS lub pedetu, to kierowca mija zakaz i Straż Miejska może mu dać mandat. Ale gdy wjeżdża od ul. 3 Maja przez przejście dla pieszych, to zakazu nie mija i strażnicy rozkładają ręce.
– W takiej sytuacji nie możemy nałożyć mandatu, tylko przekazać sprawę policji – potwierdza Gogola.
Jedno z parkujących aut przywiozło tu wojewodę. Jego rzecznik broni kierowcy tak, jak broni się wielu parkujących na dziko. Tym, że nie było innego miejsca.
– Działanie kierowcy miało charakter incydentalny i związane było z potrzebą dostarczenia na plac wieńca – tłumaczył Radosław Brzózka. – W świetle relacji kierowcy brak możliwości zaparkowania w pobliżu miejsca uroczystości oraz niepojawienie się zastrzeżeń ze strony obecnych na uroczystości służb miały wpływ na jego decyzję o zaparkowaniu w tym miejscu.