Sprzątają w domach, opiekują się dziećmi, sprzedają w sklepach – coraz więcej nauczycieli dorabia sobie na boku. Według najnowszych danych Centralnego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli przyznaje się do tego ponad 12 procent belfrów z Lubelszczyzny.
Takich pedagogów jest znacznie więcej.– Wcale mnie nie dziwi, że koleżanki i koledzy po fachu muszą dorabiać – mówi Celina Stasiak, prezes lubelskiego oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego. – Sama znam takie osoby, które sprzedają w sklepach, albo zarabiają grając na różnych instrumentach podczas wesel lub innych imprez. To przykre, że sama pensja nie wystarcza na godne życie.
Tymczasem ostatnio minister edukacji Roman Giertych obiecał wzrost nauczycielskich płac. – Dla nauczyciela kontraktowego o 96 zł, mianowanego o 122 zł, a dyplomowanego nawet o 146 zł – wylicza prezes Stasiak. – Ale to były tylko obietnice. Z ustawy budżetowej na rok 2007 roku wynika, że wynagrodzenia nauczycieli wzrosną zaledwie o kilkadziesiąt złotych. Nauczycielowi kontraktowemu pensja urośnie o 26 zł, mianowanemu o 33 zł, a dyplomowanemu o 40 zł.
Dlatego ZNP domaga się znacznie wyższych podwyżek. Dla nauczycieli stażystów o 259 zł, kontraktowych – 309 zł, mianowanych – 332 zł, a dyplomowanych – 456 zł. – W środowisku nauczycielskim przeprowadzone zostaną rozmowy dotyczące podwyżek i ewentualnych form protestu, gdy nasze żądania nie zostaną spełnione – twierdzi Celina Stasiak.