Nie do 2,20 zł, jak chciał prezydent, ale tylko do 2 zł mają zdrożeć bilety MPK. Apetyty spółki chcą poskromić radni PiS.
- 2,20 zł to stawka nie do przyjęcia - mówi Sylwester Tułajew, radny PiS. - To oficjalne stanowisko naszego klubu. Na sesji zaproponujemy podwyżkę do 2 zł - dodaje.
A to spowoduje, że bilet studencki zdrożeje z 90 gr nie do 1,10 zł, ale do okrągłej złotówki. PiS zapowiada też, że utrzyma cenę 1,40 zł za bilet szkolny.
Wynik dzisiejszego głosowania w Radzie Miasta staje się niemal przesądzony, bo PiS ma w radzie większość głosów.
Pasażerowie cieszą się z tych zapowiedzi. - No pewnie, że im mniej zdrożeją bilety, tym lepiej. Bo 2,20 zł to już przegięcie - irytuje się Ewa Karpiuk. - Tłumaczą nam, że Lublin ma najtańsze w Polsce bilety, ale nie mówią, ile tu zarabiamy.
Nie cieszą się za to w MPK. - Będę namawiał radnych, by zgodzili się na 2,20 zł - mówi wiceprezes Grzegorz Siemiński. - Mniejsza podwyżka postawi nas w bardzo ciężkiej sytuacji. Ciężko będzie odnawiać tabor, trudniejsza też będzie sytuacja jeśli chodzi o koszty eksploatacji.
Przewoźnik i Ratusz liczyli, że podwyżka cen zwiększy tegoroczny przychód MPK o 2 mln zł. - Ale przy cenie biletu 2 zł będzie to wzrost tylko o 1,3 mln zł - dodaje Elżbieta Kołodziej-Wnuk, zastępca prezydenta.
- Wzrost przychodu wcale nie musiałby być tak duży - twierdzi Tułajew. - Przy tak znacznej podwyżce pasażerowie mogliby odejść do komunikacji prywatnej - dodaje.
- To też braliśmy pod uwagę przy wyliczeniach - zapewnia Wojciech Skrętkowicz, ekonomista z MPK.
Nieoficjalnie mówi się, że wprowadzenie podwyżki może się odwlec do 1 stycznia. Chce tego część radnych. Z kolei prezydent woli, by ceny wzrosły jeszcze w tym roku.