Wojewoda nie unieważni uchwały Rady Miasta zatwierdzającej studium przestrzenne, które pozwala m.in. budować bloki na górkach czechowskich. Jego prawnicy nie stwierdzili, by samorząd naruszył przepisy, co pozwalałoby im podważyć legalność studium określającego przeznaczenie poszczególnych części miasta
Co to oznacza dla mieszkańców? Dla jednych będzie to powód do radości, szczególnie dla tych, którzy przez lata prosili o umożliwienie im budowy domów na przekazywanych z pokolenia na pokolenie działkach będących gruntami rolnymi bez prawa zabudowy. Dotyczy to sporych połaci ziemi na terenie dzielnic Głusk, Zemborzyce czy Szerokie. Nowe studium zmienia przeznaczenie tych gruntów, zgodnie z wolą ich właścicieli.
Nie do śmiechu jest za to przeciwnikom zabudowy, nawet częściowej, górek czechowskich, dawnego poligonu wojskowego na północy miasta. Teren jest własnością prywatnej spółki deweloperskiej TBV Investment, która chce tu budować bloki mieszkalne, na co stare studium nie pozwalało. Nowe, po myśli TBV, wyznacza tutaj trzy strefy zabudowy wielorodzinnej i jedną strefę usługowej, które łącznie mają zająć niecałe 30 proc. dawnego poligonu.
Przeciwnicy blokowisk na górkach liczyli na to, że studium zostanie unieważnione przez wojewodę. Może on to zrobić w ciągu 30 dni od otrzymania z Ratusza uchwały, ale tylko w przypadku, gdy uchwała narusza prawo, albo została zatwierdzona wbrew procedurze. Takich błędów dopatrywali się autorzy kilku apeli o stwierdzenie nieważności studium. Starali się udowodnić, że podczas posiedzenia Rady Miasta doszło do błędu proceduralnego, przekonywali również, że studium jest niezgodne z międzynarodowym prawem ochrony środowiska.
Wojewoda, jak dowiadujemy się nieoficjalnie, nie znalazł takich podstaw do stwierdzenia nieważności studium. Jego prawnicy nie doszukali się błędów ani w uchwale, ani w przebiegu obrad, ani w sposobie ich zwołania (studium uchwalono na nadzwyczajnym posiedzeniu Rady Miasta). Dlatego nie będzie rozstrzygnięcia nadzorczego stwierdzającego choćby częściową niezgodność z prawem miejskiej uchwały o nowym studium przestrzennym.
– Cieszę się, bo studium jest potrzebne całemu miastu i jego mieszkańcom. To też potwierdza dobrą i ciężką pracę, którą wykonali nasi planiści i prawnicy – mówi prezydent Krzysztof Żuk proszony przez nas o komentarz do naszych nieoficjalnych ustaleń, że studium nie będzie podważane przez wojewodę.
Oficjalnie urząd jeszcze tego nie potwierdza. – Analizujemy odpowiedzi przesłane przez Urząd Miasta, na decyzję mamy czas do 5 sierpnia – mówi Marek Wieczerzak, rzecznik wojewody.
Jeżeli rzeczywiście nie będzie rozstrzygnięcia, to podjęta 1 lipca uchwała nie straci mocy prawnej, ale wciąż będzie mogła być zaskarżona do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Prawo do złożenia skargi ma każdy, kto udowodni, że studium narusza jego interes.
– Niewykluczone, że takie skargi będą – stwierdza Magdalena Długosz z Lubelskiego Ruchu Miejskiego, który sprzeciwiał się zgodzie na blokowiska na górkach.
Jego działacze mają wywiesić na ulicach (pieniądze na ten cel zebrał w internecie) billboardy z nazwiskami 17 radnych, którzy zagłosowali za uchwaleniem studium. Nie wiadomo jednak, czy Lubelski Ruch Miejski ostatecznie zdecyduje się złożyć, co sugerował wcześniej, wniosek o referendum w sprawie odwołania prezydenta Lublina. – Musimy jeszcze raz przeanalizować tę sytuację – zastrzega Długosz.
Ratusz przekonuje, że nowe studium jest korzystne dla miasta, m.in. ze względu na wyznaczenie nowych terenów zabudowy mieszkaniowej w miejscach rezerwowanych dotąd pod działalność gospodarczą, np. w rejonie ul. Choiny, Związkowej i Łęczyńskiej. Chwali się też przeznaczeniem na sport i rekreację terenów pokolejowych przy Rataja, wskazaniem nowych parków i chronionych prawnie zespołów przyrodniczo-krajobrazowych, zapewnieniem terenów pod rozwój uczelni, a także ochroną istniejących ogrodów działkowych i wyznaczeniem 100 ha miejsca na nowe ogrody.