Rada Miasta uchwaliła budżet Lublina na 2015 r. Projekt poparli radni Platformy Obywatelskiej i Wspólnego Lublina, przeciw byli radni PiS. Wynik głosowania to 16 do 15. - Wydawało mi się, ze jak się skończyła kampania wyborcza, skończył się też i populizm - komentuje sprzeciw radnych PiS prezydent Krzysztof Żuk (PO).
Od 1 stycznia stuzłotową podwyżkę otrzymają - oprócz nauczycieli - pracownicy wszystkich miejskich jednostek: od urzędników, przez pracowników placówek kulturalnych, strażników miejskich, woźne, kucharki, pracowników domów pomocy społecznej. Łącznie to prawie 6 tys. osób.
Zgodnie z przewidywaniami, najwięcej zastrzeżeń do budżetu zgłaszali radni PiS. Członek tego klubu, Tomasz Pitucha krytykował m.in. wzrost wydatków na kulturę, która - jak stwierdził po lekturze ulotki z Galerii Labirynt - według niego "nic nie wnosi”. Nie podoba mu się również to, że na schronisko dla zwierząt znalazło się ponad 3 mln zł, w tym kwota ze zwycięskiego projektu z budżetu obywatelskiego. - Niezależnie od tego, jak bardzo obywatelski jest ten projekt, ja na jego temat mam bardzo złe zdanie, bo tyle samo pieniędzy przeznaczamy na poprawę warunków życia ludzi w mieszkaniach komunalnych - mówił Pitucha. - Czy to był triumf rozumu, czy pewnej swawoli - wtórował mu Mieczysław Ryba (PiS). - Na budowę nowej szkoły pieniędzy nie znaleziono, ale na produkcję filmową są - mówi Zdzisław Drozd (PiS).
Pitucha wytykał fakt, że w budżecie znalazły się pieniądze na nowe sygnalizacje świetlne, które w jego ocenie są mniej potrzebne od świateł na skrzyżowaniu ul. Diamentowej z Krochmalną. Podkreślał też fakt, że na Czubach będzie niewspółmiernie dużo inwestycji. - W innych dzielnicach jest tych inwestycji znacznie mniej lub bardzo mało - stwierdza Pitucha. - Tam mieszka po prostu najwięcej ludzi - kontruje Mariusz Banach (Wspólny Lublin).
Opozycja krytykowała też projekt za to, że jest w nim mniej pieniędzy na wydatki. - Całą kampanię wyborczą opieraliście o temat zadłużenia miasta - przypomniał im Jarosław Pakuła (Platforma Obywatelska) pytając jak to się ma do faktu, że radni zgłaszali do budżetu wnioski na ponad 100 milionów złotych. - W przyszłym roku nie będziemy mieli dostępu do tak ogromnych funduszu europejskich - tak Michał Krawczyk (PO) wyjaśniał spadek wydatków na inwestycje i podkreślał, że unijne pieniądze pojawią się w 2016 r. - Musimy część zadań przesunąć w czasie do uzyskania środków europejskich - podkreśla Krzysztof Żuk, prezydent Lublina. I tłumaczy, że czeka po to, by nie zaciągać kredytów.