Robert S., przywrócony nieprawomocnie na stanowisko naczelnika III Urzędu Skarbowego w Lublinie, ma długą listę prokuratorskich zarzutów
Śledztwo w sprawie Roberta S. prowadzi chełmski ośrodek Prokuratury Okręgowej w Lublinie. Na początku lipca zdecydował o postawieniu dziewięciu zarzutów. - Dotyczą niedopełnienia obowiązków przed Robertem S. w latach 1998-2006, kiedy kierował Trzecim Urzędem Skarbowym - mówi prokurator Wiesław Tulikowski, szef chełmskiego ośrodka PO w Lublinie. - Zarzuciliśmy mu brak nadzoru nad wydziałem egzekucji zajmującym się ściąganiem należności.
Prokuratura ujawnia jedynie, że niewłaściwie nadzorowany wydział podjął szereg błędnych decyzji, które doprowadziły do nieskutecznego ściągania podatków. Zarzuty usłyszał również Sławomir B., były podwładny Roberta S., który kierował wydziałem egzekucji. - Zarzuty oparliśmy na wynikach kontroli przeprowadzonej przez Ministerstwo Finansów - dodaje prokurator Tulikowski. - Niedociągnięcia były tak duże, że zakwalifikowaliśmy je jako przestępstwa.
Prokurator kazał zapłacić obu mężczyznom poręcznie majątkowe. Jak wysokie to tajemnica. Prokuratura podaje, że było ono kilkunastotysięczne w przypadku Roberta S. i kilkutysięczne wobec Sławomira B. Nie mogą też opuszczać kraju. - Zarzuty są absurdalne - powiedział nam wczoraj były naczelnik. - Najpierw mnie odwołano a potem szukano argumentów.
Robert S. został naczelnikiem III Urzędu Skarbowego jeszcze w latach 90. Został odwołany rok temu. Pracuje w tym samym urzędzie. Stanowiska straciło wtedy kilkunastu naczelników lubelskich urzędów skarbowych. Wnioskował o to Jerzy Tchórzewski, ówczesny dyrektor Izby Skarbowej w Lublinie.
Kilku naczelników, w tym Robert S., odwołało się do sądu pracy. 20 lipca Sąd Rejonowy w Lublinie stwierdził, że nie było podstaw aby go odwołać. Przywrócił go na zajmowane stanowisko. Wyrok nie jest prawomocny. Sędzia napisał już uzasadnienie. Izba skarbowa ma teraz czas na złożenie odwołania.