Dariusz Ch., były policjant i myśliwy, który odpowiada za zabójstwo 16-letniego Imanalego, nie usłyszał dzisiaj wyroku. A czekało na niego nie tylko kilkudziesięciu dziennikarzy.
Środa, godz. 12. Przed Sądem Okręgowym w Lublinie protestują przedstawiciele ruchów antyłowieckich, przed salą rozpraw tłum dziennikarzy. Wszyscy czekają na ogłoszenie wyroku w głośnej sprawie śmiertelnego postrzelenia 16-letniego chłopca przez myśliwego.
1 listopada 2020 roku Dariusz Ch. razem z Marcinem B., strażakiem ochotnikiem i kościelnym, pojechał zapolować do sadu za szkołą ogrodniczą w Kluczkowicach (powiat Opole Lubelskie). Polowania nie zgłosił, więc było nielegalne.
W tym czasie w sadzie była grupa uczniów - chłopcy wyszli z internatu żeby nazbierać jabłek. Gdy myśliwi zaczęli świecić latarką w ich kierunku, skulili się za drzewem. Wtedy padł strzał.
Kula trafiła Imanalego z Kazachstanu, który uczył się w Polsce w ramach wymiany międzynarodowej. Chłopiec zmarł.
Tłumaczenia myśliwego
Dariusz Ch. zeznał, że nie wiedział, że strzela do człowieka. Tłumaczył, że podczas polowania wypatrywaniem celu zajmował się Marcin B.
– Krzyknął „dzik”, więc zatrzymałem samochód i oświetliłem teren. Też stwierdziłem, że to dzik. Byłem pewny na tysiąc procent. Ta plama wyglądała na tył odyńca. Oddałem strzał. Wtedy obiekt stanął na dwie nogi. Marcin krzyknął „Ku…a, człowiek!” – mówił.
Wyrok miał zostać ogłoszony dzisiaj. Tak się jednak nie stało.
Wyrok będzie później
Sędzia Arkadiusz Śmiech postanowił się wstrzymać z wydaniem wyroku mimo „presji medialnej”.
– To nie jest tak, żeby presja medialna powodowała to, żeby sąd wydał pospieszne rozstrzygnięcie, jeśli miałoby być one niewłaściwe i nie dokonywało prawidłowej oceny prawno-karnej zachowań oskarżonych – tłumaczył sędzia Arkadiusz Śmiech, ogłaszając przerwę w rozprawie do 24 lutego.
Skąd taka decyzja? W mowach końcowych obrońca myśliwego przekonywał, że jego klienta nie należy skazywać za zabójstwo, a za nieumyślne spowodowanie śmierci. Zgodnie z procedurą sąd musi więc uprzedzić o możliwości zmiany kwalifikacji prawnej czynu oraz oceny zachowania oskarżonego.
Za trzy tygodnie, 24 lutego, swoją opinię na ten temat mają wygłosić wszystkie strony procesu. Być może wtedy też zapadnie wyrok.
– Sąd uprzedził o możliwości różnych kwalifikacji. Czy oznacza to, że oskarżony o zabójstwo nie zostanie skazany na podstawie tego przepisu, który jest w akcie oskarżenia? Tego nie wiemy. Z formalnego punktu widzenia takie uprzedzenie jest czymś, co może się wydarzyć – mówi adwokat Karolina Kuszlewicz, reprezentująca babcię zastrzelonego chłopca. – Bardzo zależy nam w tym postępowaniu na dwóch rzeczach. To sprawiedliwe skazanie za zarzut zabójstwa, który postawiony jest w akcie oskarżenia oraz zadośćuczynienie dla babci chłopca w łącznej kwocie 450 tys. zł. W realiach postępowań karnych może dziwić, jako wysoka kwota. Ale moim zdanie, musimy zacząć ważyć życie człowieka, przynajmniej symbolicznie, adekwatnymi kwotami.
Inaczej sprawę widzi adwokat Dariusza Ch.
– Jak już wspominałem w mowie końcowej, to był tragiczny wypadek. Na żadnym etapie nie możemy mówić o zabójstwie – podkreśla mecenas Paweł Wierzba. – Decyzję sądu na tym etapie odbieram więc bardzo dobrze, chociaż oczywiście nie przesądza ona o rozstrzygnięciu sądu. Jeżeli jednak sąd ma zamiar stwierdzić, że mój klient odpowie za nieumyślnie spowodowanie śmierci, a nie dokonał zabójstwa, to jest to zgodne z wnioskami obrony.