Agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego weszli do lubelskiego ratusza. Jak informuje prokuratura – chodzi o konkurs na prezesa Lubelskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej.
Resztę dokumentów agenci CBA dostali w Ratuszu. To materiały dotyczące założenia i działalności wspomnianej spółki, dokumentów określających umocowanie prawne dyrektora Biura Nadzoru Właścicielskiego (komórka Urzędu Miasta sprawująca nadzór nad spółkami komunalnymi i z udziałem miasta), jak też dokumenty mówiące o tym, w jaki sposób należy obsadzać kierownicze stanowiska w miejskich spółkach w Lublinie.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że pod lupą śledczych są m.in. przewodniczący rady miasta Piotr Kowalczyk oraz były zastępca prezydenta Lublina Grzegorz Siemiński. Z ustaleń śledczych wynika, że obaj mogą być zamieszani w ustawianie wyników konkursu na prezesa LPGK. Przedsiębiorstwem kieruje obecnie Grzegorz Siemiński.
– Prowadzimy śledztwo dotyczące możliwego przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków służbowych – mówi Agnieszka Kępka, z Prokuratury Okręgowej w Lublinie. – Funkcjonariusze CBA weszli dziś do urzędu miasta, by zabezpieczyć dokumentację związaną z konkursem na prezesa LPGK.
Z nieoficjalnych ustaleń wynika, że obaj urzędnicy zostali nagrani podczas prywatnej rozmowy, w której mieli ustalać wyniki konkursu na szefa miejskiej spółki. Nagranie trafiło do centrali CBA. Prokuratorskie śledztwo w tej sprawie trwa od marca. Do niej pory nie postawiono nikomu żadnych zarzutów.
Zmieniła się nie tylko nazwa, ale i prezes, którego wybierano w konkursie. Ale jeszcze przed jego formalnym rozstrzygnięciem nieoficjalnie wiadomo było, że stanowisko dostanie właśnie Siemiński. Informację o tym mieliśmy jeszcze przed upływem terminu zgłaszania się kandydatów. Chętnych było dwóch. Jeden – jak informował wówczas Ratusz – nie spełniał wymogów formalnych, więc jedynym kandydatem pozostał właśnie Siemiński, który płynnie przeszedł na to stanowisko z fotela zastępcy prezydenta Lublina.
Czy Siemiński miał obiecaną posadę?
Prezydenta pytamy wprost, czy Siemiński miał obiecaną posadę prezesa LPGK. – W jaki sposób mogłem obiecać komukolwiek jakiekolwiek stanowisko, jeśli jest wymóg konkursu? – odpowiada Żuk. Samego postępowania konkursowego oceniać nie chce. – Nie mogę oceniać czegoś co było w sferze kompetencji rady nadzorczej spółki, a nie moim. Prezydent nie uczestniczy w postępowaniu konkursowym.
Prezesa LPGK wybierała rada nadzorcza tej spółki. Jej ówczesny przewodniczący, Tomasz Józwik nie ma sobie nic do zarzucenia. – Konkurs był otwarty, były o nim ogłoszenia, zgłosiło się dwóch kandydatów, a jeden z nich nie spełniał wymogów. Wygrał pan Siemiński – mówi Józwik. Zaprzecza, jakoby rada nadzorcza dostała polecenie, by wybrać właśnie Siemińskiego. – Nie. Nic takiego nie miało miejsca – zapewnia. – Konkurs odbywał się według ustalonych kryteriów i regulaminu.
Skąd wzięły się te kryteria?
– Powstawały w gronie rady nadzorczej.
Od początku? Od czystej kartki?
– Bazowaliśmy na regulaminie sprzed trzech lat – odpowiada były przewodniczący.
Józwik przewodniczącym rady nadzorczej LPGK nie jest od 5 lutego, kiedy to został odwołany z jej składu, bo taka decyzja zapadła w Ratuszu. – Nie wynikało to z jakichś zarzutów wobec pana Józwika, czy też niewłaściwego wykonywania przez niego funkcji – podkreśla Zbigniew Dubiel, szef zespołu ratuszowych prawników. – Powodem zmian było poszerzenie działalności spółki i konieczne wykonywanie nadzoru adekwatnego do zadań spółki.