Marian Cz., pracownik Wydziału Architektury Urzędu Miejskiego w Lublinie, został wczoraj zatrzymany przez Centralne Biuro Antykorupcyjne.
Agenci lubelskiej delegatury CBA zabrali urzędnika z jego domu tuż po szóstej rano. Przeszukali mu mieszkanie i pokój w urzędzie, w którym pracował. W prokuraturze Marian Cz. usłyszał zarzut żądania łapówki.
- Podejrzany jest o to, że uzależnił odebranie inwestycji budowlanej od otrzymania 7,7 tys. zł - mówi Marek Zych, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej Lublin-Północ. - Nie przyznał się.
Śledztwo w tej sprawie toczy się od 6 września. Wszczęto je po naszym artykule, w którym opisaliśmy przebieg spotkania pomiędzy Marianem Cz. a Adamem Zdunkiem. Urzędnik w swym miejscu pracy zaproponował Zdunkowi sprzedaż projektu budowlanego za 10 tys. zł. Zasugerował, że w ramach tej kwoty będzie miał załatwione wszelkie niezbędne dokumenty, łącznie z pozwoleniami. Zdunek, naczelnik Urzędu Skarbowego w Łęcznej, zawiadomił swoich zwierzchników i prezydenta Lublina.
CBA nie poprzestało na zeznaniach Zdunka. Agenci przesłuchiwali też inne osoby, które załatwiały sprawy w Wydziale Architektury. Tak dotarli do małżeństwa, które obciążyło urzędnika.
- Sprawa jest rozwojowa, niewykluczone są kolejne zarzuty - mówi Piotr Kaczorek z CBA.
Wczorajsze zatrzymanie uruchomiło długo oczekiwane działania w Ratuszu. - Moment postawienia zarzutów Marianowi Cz. jest dla nas równoznaczny z natychmiastowym zawieszeniem urzędnika w prawach pracowniczych - mówi Iwona Blajerska, rzecznik prezydenta Lublina. - A w poniedziałek rozpoczynamy kontrolę Wydziału Architektury. Wszystko jest już gotowe.
Do środy urzędnik normalnie pracował w magistracie wykonując swoje dotychczasowe obowiązki. - Na razie w Polsce mamy domniemanie niewinności - tłumaczyła nam Ewa Kipta, dyrektor WABiU. A prezydent Lublina Adam Wasilewski wyjaśniał, że prawo nie pozwala mu na podjęcie jakichkolwiek działań wobec Mariana Cz. Zlecił natomiast kontrolę wewnętrzną całego Wydziału Architektury.
Przez miesiąc mówiono nam, że taka kontrola trwa. Tyle że dyrektor Wydziału Audytu i Kontroli Anna Morow uznała, że... kontrola może poczekać. I nawet jej nie rozpoczęła.
W chwili zamykania tego wydania gazety trwało jeszcze przesłuchanie urzędnika. Potem prokuratura miała zdecydować, jakie zastosuje wobec niego środki zapobiegawcze. Wątek związany z rozmową urzędnika ze Zdunkiem wciąż jest przedmiotem śledztwa.