Władze KUL pozwoliły kontrowersyjnej organizacji studenckiej zorganizować w największej auli spotkanie z Wojciechem Cejrowskim. Za show, w którym obrażał polityków i gejów, widzowie zapłacili po 15 lub 25 zł.
Nam i tak udało się wejść. Usłyszeliśmy m.in. o tym, że na PSL nie warto głosować, bo to partia, "która da każdemu ze swoich”. Że nie warto płacić podatków, bo one są przeznaczane "na zabijanie dzieci w Chinach”. I że gejów należy tępić.
- Chodzi o stałe i uporczywe potępianie grzechu sodomskiego, którego oni się dopuszczają - grzmiał Cejrowski. - U zdrowego mężczyzny pederasta wzbudza obrzydzenie. Ale także obrzydzenie w oczach Boga. A my mamy obowiązek wytykać ich palcami, jeżeli to im uratuje duszę wieczną przed potępieniem.
Władze KUL od wszystkiego się odcinają. - Spotkanie było wyłącznie inicjatywą klubu Vade Mecum - mówi Beata Górka, rzecznik uniwersytetu. - Na takie wydarzenia organizowane przez stowarzyszenia studenckie działające na uniwersytecie uczelnia bezpłatnie udostępnia sale.
Mimo wysokich cen wejściówek (po 15 i 25 zł), aula była pełna. Pieniądze podzielili między siebie organizatorzy i Cejrowski.
Podróżnik dostał od studentów tytuł Magistra Honoris Causa KUL. Tytuł "ma być wyrazem szacunku za propagowanie wartości katolickich i za dokonania podróżnicze”.
- Mama się ucieszy - skomentował dziennikarz. Na koniec poprosił studentów, żeby się za niego modlili.