Nowe reguły Strefy Płatnego Parkowania sprawiły kłopot ojcu niepełnosprawnego mężczyzny. Nie może już kupić tańszego abonamentu, bo jego syn jest pełnoletni, a dawniej tego ograniczenia nie było. – Chcieliśmy ukrócić cwaniactwo – tłumaczą urzędnicy.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Niepełnosprawni kierowcy mają w Lublinie prawo do tańszego abonamentu parkingowego. Oszczędność jest duża, bo na taki kartonik, oznaczony literą „N”, wydaje się miesięcznie 4 zł, podczas gdy „zwykły” abonament miesięczny kosztuje 150 zł w tańszej podstrefie, a w droższej aż 200 zł. Do kartonika z literą „N” mają prawo nie tylko osoby niepełnosprawne, ale też ich rodzice, choć nie wszyscy, bo od 1 lipca uprawnienie to ograniczono. Teraz z tej ulgowej taryfy nie mogą już korzystać rodzice niepełnosprawnych dzieci, które skończyły 18 lat.
– A dalej co? Po 18 roku życia takiej osoby już nie ma? – pyta pan Jan, ojciec niepełnosprawnego mężczyzny. – Przecież taka osoba dalej żyje, a im jest starsza, tym problemy są nie mniejsze, tylko większe. Dziecko kilkuletnie można wziąć na ręce, ale gorzej, gdy dziecko ma 20 czy 30 lat. Poza tym również rodzice stają się coraz starsi i mają coraz mniej siły. O ile sami nie są niepełnosprawni.
Przed 1 lipca nie było ograniczeń co do wieku osoby niepełnosprawnej przy wydawaniu jej rodzicom tańszego abonamentu „N”.
– I dlatego bardzo często zdarzało się, że abonament był pobierany na osobę, która wcale tym samochodem nie była wożona – mówi Karol Kieliszek z Urzędu Miasta. I tłumaczy, że właśnie dlatego władze Lublina postanowiły wprowadzić ograniczenie. – Chcieliśmy ukrócić pewnego rodzaju cwaniactwo przy wykorzystywaniu tych abonamentów – dodaje. Wcześniej kartonik „N” kosztował 50 zł i był ważny przez rok, podczas gdy za standardowy abonament trzeba było płacić 150 zł.
Zmiana, która w zamyśle miasta miała „ukrócić cwaniactwo” przysporzyła przy okazji problemów tym, którzy złych intencji nie mają.
– Jeżeli podjeżdżam do lekarza, a obok nie ma wyznaczonego miejsca dla niepełnosprawnych ze specjalną kartą, którą mam, to w pierwszej chwili muszę biegać i szukać parkomatu, żeby kupić bilet i włożyć go za szybę – mówi pan Jan. – W tym czasie mam zostawić w samochodzie osobę wymagającą całodobowej opieki, niepełnosprawną, z ograniczeniem ruchu i upośledzeniem umysłowym, w pełni ubezwłasnowolnioną. Tylko dlatego, że ważniejszy jest bilet, a radni bezmyślnie zmienili przepis.
Przepis raz zmieniony można zmienić ponownie. – Tego nie wykluczę, ale na razie zmian nie będzie – mówi Kieliszek. Dodaje, że takiego problemu wcześniej nikt nie zgłaszał.