Związek Zawodowy Lekarzy Obwodu Lecznictwa Kolejowego
w Lublinie złoży w poniedziałek doniesienie do prokuratury
o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Edwarda Lewczuka, byłego dyrektora obwodu.
RIO stwierdziła szereg nieprawidłowości, które – jak mówią kontrolerzy – mogły mieć wpływ na dramatyczną sytuację finansową. Ujawniono błędy przy zamówieniach publicznych na dostawy leków, na modernizację kotłowni oraz na usługi transportowe. RIO wykryła też, że nie było nadzoru nad pobieraniem pieniędzy z banku na czek gotówkowy „na okaziciela”. A także, że ewidencja gotówki w księgach nie zgadzała się ze stanem faktycznym w kasie. Nie przekazywano na czas składek pracowniczych do ZUS. Dostawcom płacono za leki po cenach wyższych niż w ofercie.
Chociaż E. Lewczuk składał pokontrolne wyjaśnienia, jednak – według RIO – świadczą one jednoznacznie o niedostatecznej znajomości przepisów przez zainteresowanego. – Nie czuję się odpowiedzialny – powiedział nam wczoraj E. Lewczuk. – Po to zatrudniałem radcę prawnego, księgową, naczelną pielęgniarkę, aby czuwali nad sprawami. A długi stąd, że w 2000 r. Branżowa Kasa Chorych zakwestionowała nam 20 tys. zapisanych do nas pacjentów. To oznaczało ubytek w przychodach.
W marcu 2001 r. Lewczuk najpierw zwolnił się z OLK, a zaraz potem Zarząd Województwa zdecydował, że będzie dyrektorem Szpitala Neuropsychiatrycznego w Abramowicach. Lekarze twierdzą, że marszałek skompromitował się tym posunięciem. Zwłaszcza, że był na bieżąco informowany o złej sytuacji obwodu i o poczynaniach Lewczuka. – Kiedy powoływano go na dyrektora w Abramowicach byłem chory – mówi Edward Wojtas, członek zarządu. – Poza tym kontrola RIO była grubo po powołaniu.