Maciej Sobieraj, historyk lubelskiego IPN skrytykował pomysł, by patronem jednej z lubelskich ulic został „cichociemny” pułkownik Leonard Zub-Zdanowicz. Teraz może stracić pracę
– Całą tą sytuacją jestem bardzo zaskoczony. Nie spodziewałem się takiej reakcji. W IPN pracuję 17 lat, praktycznie od samego początku – mówi Maciej Sobieraj, historyk oddziału IPN w Lublinie, który w instytucie zajmuje się działaniami Służby Bezpieczeństwa wobec Kościoła i wobec opozycji w naszym regionie.
Urodzony w 1951 r. Sobieraj sam działał w opozycji, był też przez SB inwigilowany. – Otrzymałem propozycję przejścia na emeryturę, ponieważ kierownictwo straciło do mnie zaufanie. Moja wypowiedź podczas posiedzenia zespołu (ds. nazewnictwa ulic będącego ciałem doradczym prezydenta Lublina-red.) była jakoby publiczna. Zająłem odmienne stanowisko niż oficjalne stanowisko IPN – opowiada.
Zespół, w którym zasiada Maciej Sobieraj, opiniuje propozycje nazw nowych ulic w mieście. Wyraża też opinię nt. zmiany nazw ulic w związku z wejściem w życie ustawy dekomunizacyjnej. W Lublinie nowe nazwy ma mieć m.in. ul. Lucyny Herc. Miesiąc temu na posiedzeniu zespołu Rafał Dobrowolski, prezes lubelskiego oddziału Związku Narodowych Sił Zbrojnych zaproponował aby ulica, której obecnie patronuje Herc, nazwać imieniem pułkownika Leonarda Zub-Zdanowicza ps. „Ząb”. To pochodzący z Lubelskiego „cichociemny”, żołnierz Armii Krajowej i Narodowych Sił Zbrojnych. Opinia IPN w tej sprawie była pozytywna. Przygotował ją historyk IPN z oddziału rzeszowskiego.
Sobieraj się przeciwstawił, a swoją opinie poparł materiałami źródłowymi. Miały one świadczyć o tym, że Zub-Zdanowicz był dezerterem. – Nie chcę się wypowiadać w sprawie pana Sobieraja. Powiem tylko tyle, że informacje na temat Zub-Zdanowicza przekazane przez pana Sobieraja są kłamstwem – twierdzi Dobrowolski.
Decyzję w sprawie swojej przyszłości w IPN Sobieraj miał podjąć do wtorku. – W dalszym ciągu podtrzymuję swoje stanowisko. Nie odchodzę dobrowolnie na emeryturę.
• Co dalej?
– Przekażę sprawę do sądu – przyznaje Sobieraj. – Dla mnie to niedopuszczalne, że nie mogę wyrazić swojej opinii na zespole, który jest jedynie ciałem doradczym. To rada miasta podejmuje decyzję.
IPN nie komentuje sprawy. – Na pewno nie będę komentować tego, o czym panowie rozmawiali. Jeśli pan dyrektor będzie chciał mówić o rozmowie ze swoim pracownikiem to sam to zrobi – ucina Agata Fijuth, asystent prasowy oddziału IPN w Lublinie. – Pan dyrektor jest teraz w Moskwie, jeśli zechce o tym rozmawiać to to zrobi.
Dyrektor oddziału IPN w Lublinie Dariusz Magier z Moskwy wraca w poniedziałek.