Na ulicy Poligonowej nie ma ani latarni, ani chodnika. Pędzące samochody z trudem omijają idące ulicą dzieci. W każdej chwili może dojść do tragedii. Ale urzędnicy mają w nosie bezpieczeństwo dzieci.
- Przejście z dziecięcym wózkiem też graniczy z cudem - dodaje Magdalena Stępniak, mama 2-letniego Brunona. - Do czego to podobne, żeby tak żyć w mieście. Poligonowa to Lublin drugiej kategorii.
Jedyny miejski autobus, który tędy jeździ, kursuje bardzo rzadko. Dlatego dzieci - żeby dostać się do szkoły - z reguły chodzą na piechotę. Kilka dni temu najmłodsi mieszkańcy Poligonowej zadzwonili do sztabu akcji "Pomóż dzieciom przetrwać zimę.
- Powiedzieli, że nie chcą żadnych darów. Marzą tylko o chodniku i latarniach - powiedziała nam Katarzyna Wójcik, wolontariuszka.
- Dzieci muszą tędy chodzić. Innej drogi do szkoły nie ma - dodaje Grudzień. - Wszyscy narzekają, ale nikt nie chce nam pomóc.
Również najstarszym mieszkańcom ul. Poligonowej doskwiera brak chodnika. - To skandal! - mówi zdenerwowana pani Kazimiera. - Chodzę o kulach. Mam czekać, aż mnie jakiś samochód potrąci?
Mieszkańcy interweniowali w tej sprawie w Urzędzie Miasta. - Obecnie nie ma szans na ułożenie chodnika i założenie oświetlenia na Poligonowej - mówi Henryk Korczewski, dyrektor Wydziału Strategii i Rozwoju Urzędu Miasta. - Ma tam powstać główna ulica z czterema pasami o ruchu przyspieszonym. Zostanie połączona z węzłem Jakubowice. Jeszcze nie wiemy, kiedy nastąpi przebudowa jezdni. To są plany na przyszłość.
- W tym miejscu bezwzględnie powinno być oświetlenie i chodnik - uważa Marian Pakuła, lubelski radny z komisji ds. rodziny w Radzie Miasta. - Bezpieczeństwo dzieci zawsze musi być na pierwszym miejscu. Nie może być takiej sytuacji, żeby uczniowie po ulicy szli do szkoły. To niedopuszczalne.