W środę ma się odbyć kolejna debata o przyszłości pl. Litewskiego. Architekci, urbaniści i konserwatorzy zabytków będą wspólnie zastanawiać się nad tym, co władze miasta mają nakazać, a czego zakazać architektom, którzy będą brać udział w międzynarodowym konkursie na projekt przebudowy placu. Spotkanie będzie zamknięte!
Planiści nie mogą jednak zbytnio pofantazjować, bo plany musi zatwierdzić konserwator zabytków. A konserwator był przeciwny pomnikowi Piłsudskiego już w chwili jego stawiania. Właśnie dlatego piłsudczycy użyli wówczas podstępu i omijając przepisy postawili pomnik na folii. Teraz konserwator sugeruje, by pomnik przenieść. To tylko sugestia, ale już wywołuje burzę.
Po fiasku poniedziałkowej dyskusji, magistrat chce teraz rozmawiać z ekspertami bez udziału mieszkańców. Tak, by debata o placu znów nie przerodziła się w wojnę o pomnik. Tylko, czy da się tego uniknąć?
Po trzykroć: Rozmawiajmy
Jan Wrana architekt, Politechnika Lubelska
• Jak powinny wyglądać rozmowy o przyszłości pl. Litewskiego?
- Potrzeba dyskusji ludzi, dla których przestrzeń publiczna jest najważniejsza. A pomnikom trzeba stworzyć należytą oprawę. Stoją przy ruchliwym narożniku, obok są szalety miejskie. A przecież z tyłu są dwa pałace, przed które warto przestawić pomniki. Można też stworzyć nowy pl. Piłsudskiego i postawić pomnik przed innym znaczącym obiektem. Ale nie sprowadzałbym rozmów o placu tylko do pomników.
• Ale tak się zaczyna dziać.
- Władza powinna mieć cierpliwość w wysłuchiwaniu wszystkich mieszkańców, jeśli chce być ich rzecznikiem.
• Ze wszystkimi? To może zrobić referendum?
- Gdzieś padła taka propozycja. Władza miejska powinna ją spokojnie przeanalizować.
Nie mogliśmy delikatniej
• Architekci i władze miasta powoli kreślą nowy plan zagospodarowania placu Litewskiego? Co dalej z pomnikiem Marszałka. Zmieści się w tej koncepcji?
- Czekamy na konkrety. Jako urząd przesłaliśmy swoje wytyczne władzom miasta i do tej pory nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Nie ma jasnych ustaleń w sprawie placu. Nie będę więc zajmować stanowiska, skoro nie wiemy dokładnie, jaki jest projekt warunków konkursowych. Zapewniam przy tym, że nie odmawiamy współpracy.
• Do tej pory owocuje ona tylko nowym sporem wokół pomnika…
- Przygotowaliśmy odważne, konkretne wytyczne. Tyczasem słyszę oskarżenia, że są one bardzo rygorystyczne. Jeśli chodzi o pomnik, zajęliśmy bardzo otwarte stanowisko. Chyba nie mogliśmy tego delikatniej ująć. Chcieliśmy przy tym dać szersze możliwości architektom. Dopuszczamy przeniesienie pomnika, ale to sprawa do dyskusji. Niczego nie nakazujemy. Poza tym, to nie jest mój osobisty wymysł. To stanowisko Wojewódzkiej Rady Ochrony Zabytków, wynik debat specjalistów. Piłsudczycy są chyba przekonani, że chcemy ten pomnik zburzyć. To kompletna pomyłka.
• Skąd więc protesty, jeśli nie mają powodów do obaw?
- Nie będę dyskutować z emocjami. Wolałabym dyskusję na argumenty, a takiej brakuje. Ostatniej debacie w Ratuszu przyglądałam się tylko jako obserwator. Nie chcę oceniać tego spotkania. Szkoda jednak, że było tak mało czasu na merytoryczną rozmowę a debatę zdominowały protesty. Przecież jest jeszcze tyle problemów do rozwiązania, konieczne jest np. wykonanie analizy ruchu w śródmieściu. Bez takich badań nie można dyskutować o przedłużeniu deptaka i zamknięciu sąsiednich ulic. Tak daleko idąca przebudowa centrum miasta wymaga odpowiedzialnego i dokładnego planowania.
Nie możemy czekać
Tomasz Dyzma, przewodniczący lubelskiego oddziału Związku Piłsudczyków
• Nie bierze pan pod uwagę możliwości przesunięcia pomnika Marszałka. A może nowy plac mógłby na tym zyskać?
- Mamy szereg fachowych opinii, które potwierdzają, że obecne miejsce jest najlepsze. Może na początku pomnik był trochę nielegalny, ale później wszystko zostało uzgodnione. Pojawiają się inne pomysły na lokalizację. Na miejsce przy gmachu Wydziału Politologii nie zgodził się jednak UMCS. Przy Domu Żołnierza jest skomplikowana sytuacja z gruntami. Po co więc przestawiać pomnik? Nie róbmy zamieszania.
•Do tej pory najwięcej zamieszania robią właśnie piłsudczycy…
- Chcemy tylko przekazać swoją opinię. Tak było podczas ostatniej debaty w Ratuszu. Chcieliśmy, by nasz głos został wysłuchany. To nie była żadna awantura, tylko normalna dyskusja. Nie możemy czekać z założonymi rękami, bo pojawią się kolejne dziwne pomysły. Może zechcą postawić pomnik obok jakiejś stacji benzynowej czy w innym "reprezentacyjnym” miejscu.
• Nikt nie nakazał. Konserwator zabytków tylko dopuszcza taką możliwość.
- Wiadomo co oznaczają takie opinie, że "nie trzeba, ale można”. Nie zamierzamy obudzić się po fakcie. Gdybyśmy tylko czekali, to teraz nie byłoby żadnego pomnika. Myślę, że całe zamieszanie wynika z niechęci pani konserwator. Od początku sprzeciwiała się postawieniu pomnika i jak widać, nie zamierza zakończyć sporu. My nie jesteśmy ze średniowiecza. Jesteśmy za remontem. Chcemy by plac Litewski był piękny i nowoczesny. Chodzi jednak o wartości. Apelujemy o uszanowanie pomnika. Reszcie pomysłów jesteśmy gotowi przyklasnąć.
Decyzji nie komentuję
• Czy pomnik Piłsudskiego jest samowolą budowlaną?
- W 2002 r. prezydent miasta wydał pozwolenie na budowę pomnika, który wcześniej postawiono w oparciu o zgłoszenie o zamiarze przystąpienia do robót budowlanych. Prezydent zgłoszenie przyjął zaznaczając, że obiekt nie może być trwale związany z gruntem i musi być rozebrany w ciągu 120 dni.
• Rozebrany nie został.
- Bo później prezydent miasta wydał pozwolenie na budowę. I taka decyzja jest w obrocie prawnym.
• A czy można wydać pozwolenie na budowę obiektu, który już został zbudowany?
- Nie komentuję tego. Taka zapadła decyzja. Była nawet rozpatrywana w trybie odwoławczym przez wojewodę, który we wrześniu 2002 r. umorzył postępowanie w tej sprawie.
O deptak też była wojna
• Kiedy będą wytyczne do konkursu na projekt placu?
- Miały powstać już na poniedziałkowej debacie. Ale przez przeoczenie lub złą wolę zostali zaproszeni ludzie od pana Wojciechowskiego, którzy storpedowali dyskusję.
• Przecież spotkanie miało być otwarte.
- To miało być spotkanie ekspertów. Słowo "otwarte” pojawiło się ni stąd, ni zowąd.
• A kiedy będzie ekspertyza sprawdzająca, czy przedłużenie deptaka nie sparaliżuje ruchu?
- Rozmawiamy o tym z właścicielem Galerii Centrum, który chce ją zburzyć a potem postawić nowy obiekt i w związku z tym musi sporządzić ekspertyzę komunikacyjną. Chcemy, by rozszerzył jej zakres. Ale i tak wiadomo, że ten kawałek Krakowskiego Przedmieścia ma znikome znaczenie.
• Gdy ustalicie warunki konkursu, poddacie je jeszcze pod dyskusję publiczną?
- Na pewno tak.
• Ale jak zamierzacie uzyskać reprezentatywny glos mieszkańców, a nie tylko tych, którzy krzyczą najgłośniej?
- My już dostajemy różne opinie, śledzimy dyskusje w Internecie. To nie będzie tylko głos krzykaczy. Jednak decydujący głos powinni mieć fachowcy. Kto ma wyciągać miasto na wyższy poziom, jeśli nie oni? Proszę sobie przypomnieć, jak opluwany był prezydent Bryłowski, gdy chciał robić deptak. Dziś nie wyobrażamy sobie, by deptaka nie było.
• Pomniki powinny zostać na swych miejscach?
- Nie powinny stać w takiej kompozycji, jak teraz. To moje prywatne zdanie. A pomnik Piłsudskiego stoi najgorzej jak się da. Pomnik powinien być otwarty na plac, a on ma plac za ogonem. Poza tym Baobab, choć życzę mu jak najlepiej, za kilkanaście lat może zakończyć żywot, a wtedy proporcje zrobią się straszne. Pomnik konny powinien stać na tle pałaców, jeśli w ogóle miałby zostać. Jednak nadal uważam, że najlepszym dla niego miejscem byłby planowany plac koło Centrum Spotkania Kultur, które ma powstać na bazie Teatru w Budowie.
Konserwator nie miał głosu
- Postępowanie umorzyliśmy, bo w świetle obowiązującego wówczas prawa nie mogliśmy postąpić inaczej. Odwołanie od decyzji o wydaniu pozwolenia na budowę wniósł do nas wojewódzki konserwator zabytków. Tymczasem zgodnie z ówczesnymi przepisami konserwator nie był stroną postępowania i dlatego jego odwołanie musieliśmy uznać za bezprzedmiotowe.
• Czy urząd w ogóle rozpatrywał argumenty konserwatora?
- Nie, ponieważ nie mogliśmy rozpatrywać tego odwołania.