Spółka Janusza Palikota przygotowuje się do otwarcia restauracji w Lublinie. Będzie się znajdowała w miejscu legendarnej Czarciej Łapy i pod takim właśnie szyldem. Tyle że ta nazwa została już zastrzeżona przez poprzedniego najemcę.
– W lokalu od końca lat 50-tych XX wieku funkcjonowała kawiarnia i restauracja pod nazwą „Czarcia Łapa”, która już w 1963 r. była określana w prasie jako najlepsza kawiarnia w mieście. Nazwa ta jest nierozerwalnie związana z tym konkretnym miejscem. Nie była używana jedynie przez krótki okres korzystania z lokalu przez poprzedniego najemcę – mówi Przemysław Bobrowicz, dyrektor ds. marketingu ze spółki Alembik Polska, zapowiadając kontynuację gastronomicznej działalności.
To firma Janusza Palikota, milionera, byłego posła, założyciela Twojego Ruchu, który po przegranych wyborach parlamentarnych w 2017 wrócił do biznesu i dziś produkuje alkohol. Obecnie w lokalu trwa remont. Pierwsi goście pojawią się tu na początku przyszłego roku.
Ktoś już położył łapę
Restauracja ma się nazywać tak, jak jej legendarna poprzedniczka, a Alembik zgłosił się do Urzędu Patentowego w sprawie zastrzeżenia znaku towarowego „Czarcia Łapa”. Tyle że Palikot trafił na przeszkodę, bo ktoś już taki znak zastrzegł i zgłosił w urzędzie swój sprzeciw w toczącym się postępowaniu.
– Czyli ktoś uznał, że ten znak nie może być zarejestrowany i powiadomił o tym Urząd Patentowy. Po zebraniu dokumentacji strony zostaną wezwane do ugodowego rozwiązania sporu, jeśli nie da to efektu eksperci urzędu rozstrzygną, czy sprzeciw jest zasadny – wyjaśnia Adam Taukert, rzecznik prasowy UP.
Kim jest człowiek, który psuje plany Janusza Palikota? To Filip Lewak, przedsiębiorca, restaurator, który wcześniej w tym miejscu prowadził Czarcią Łapę, a następnie Muuucho. Lewak zgłoszenie o zastrzeżeniu znaku „Czarcia Łapa” złożył w lutym tego roku. – Mam prawomocne decyzje potwierdzające zastrzeżenie słowno-graficznego znaku towarowego i poinformowałem o tym spółkę Alembik, przedstawiając pełną dokumentację – mówi Dziennikowi Lewak. – Odpowiedzi nie otrzymałem, a tymczasem spółka cały czas, zapowiadając otwarcie lokalu, posługuje się nazwą Czarcia Łapa. Jest to mało eleganckie – dodaje.
Diabelska gra
Spór raczej szybko się nie zakończy, bo Bobrowicz zapowiada, że Alembik podejmie „wszelkie uzasadnione działania prawne w celu ochrony swoich interesów”. Tymczasem Lewak mówi o planach uruchomienia innego lokalu pod legendarnym szyldem. – Albo samodzielnie, albo we współpracy z innymi inwestorami. Mam wiele zapytań w tej sprawie. Są chętni do otwarcia Czarciej Łapy i używania nazwy na zasadzie licencji, za którą uiszczaliby opłatę – tłumaczy przedsiębiorca i komentuje: – Spółka Alembik mogła sprawę załatwić ładniej, bardziej elegancko, bo życzę jej powodzenia. Chciałbym, żeby Czarcia Łapa tętniła życiem.
Legenda o Czarciej Łapie
W 1637 roku lubelski szlachcic spalił dom biednej wdowy. Kobieta złożyła pozew do władz miasta, ale przekupiony sędzia nie stanął po jej stronie. Sprawą zajął się Trybunał Koronny, ale znów orzekł na korzyść szlachcica. Wtem na salę weszli tajemniczy sędziowie. To były demony przysłane do powtórzenia procesu i tym razem zapadł wyrok skazujący szlachcica. Wtedy Jezus Chrystus umieszczony na krzyżu w sali Trybunału zapłakał, bo ludzka złośliwość okazała się gorsza niż diabelska. Zaś przewodniczący diabelskiego sądu, na pamiątkę tych wydarzeń, położył swoją rękę na stole i wypalił ślad na blacie. Ten mebel znajduje się w Muzeum Narodowym w Lublinie.