W sobotę rano jeden z przechodniów zauważył w wodzie ciało mężczyzny. Później strażacy natrafili na drugie zwłoki.
W piątek po południu dwaj bracia Sz. z dwoma kolegami wybrali się nad lubelski Zalew Zemborzycki. Usiedli na ławce niedaleko śluzy. Mieli ze sobą alkohol. Około godz. 16 jeden z mężczyzn spotkał znajomego i z nim odszedł. Zostali bracia Sz. i Krzysztof K.
Nazajutrz rano przechodzień zauważył kilka metrów od brzegu ludzkie zwłoki. - Zalew pokrywała cienka warstwa lodu. 10 metrów od brzegu znajdował się przerębel o średnicy dwóch metrów - mówi Michał Badach z lubelskiej straży pożarnej. - Wydobyliśmy stamtąd ciała dwóch mężczyzn.
Jednym był Krzysztof K. Szybko udało się też ustalić tożsamość drugiego. W sobotę rano na policję zadzwoniła kobieta, mówiąc, że jej dwaj synowie poprzedniego dnia wyszli z domu ze znajomym o imieniu Krzysiek i dotąd nie wrócili. Policjanci skojarzyli oba fakty.
Drugim z wyłowionych okazał się Tomasz Sz., starszy z braci. Szukano młodszego. Jeszcze tego dnia wieczorem policjanci dotarli do mężczyzny, który też siedział na ławce z braćmi i ich kolegą Krzysztofem.
- Opowiedział, że był z nimi nad wodą ale zostawił ich, bo spotkał znajomego - mówi Agnieszka Kwiatkowska, z lubelskiej policji.
Wczoraj, gdy strażacy wrócili nad zalew, potwierdził się najtragiczniejszy scenariusz. Zwłoki młodszego brata wyłowili kilka metrów od dziury w lodzie.
- Wprowadzili się do naszego bloku przy ul. Kruczkowskiego rok temu - mówi Łukasz, sąsiad tragicznie zmarłych. - Fajne chłopaki. Zawsze pogadać było można.
Byli jak wszyscy: w tygodniu praca, a w weekend trzeba odpocząć. Nigdy nie mieli kłopotów prawem. Spokojni, kulturalni ludzie - dodaje. - Byli kawalerami, pracowali. Złego słowa nie mogę powiedzieć. W telewizji mówili, że pili nad zalewem. To coś złego? - mówi Krzysztof, znajomy, który mieszkał niedaleko ofiar. - Wszyscy się tu znamy. Jesteśmy w szoku - dodaje wstrząśnięty mężczyzna.
Policja podejrzewa, że do tragedii doszło gdy co najmniej jeden z mężczyzn wszedł na cienki lód i wpadł do wody. Pewnie pozostali próbowali go ratować, m.in. rzucając kurtkę. W końcu i pod ratownikami cienka tafla się załamała. (pp)
Policja prosi osoby, które widziały w piątek mężczyzn pijących na ławce koło śluzy o kontakt (tel. 081 535 56 93 lub 997).