Ratusz znów odrzuca pomysł na wprowadzenie 15-minutowych biletów za 2 zł. Wpisania ich do cennika chce jedna z radnych. – Nikt inny o to nie prosi – twierdzą urzędnicy i zapowiadają jeszcze bardziej elastyczny cennik przystankowy „ile jedziesz, tyle płacisz”
O wprowadzenie biletu 15-minutowego już drugi raz prosi radna Małgorzata Suchanowska (PiS). Powołuje się na przykład Wrocławia, gdzie wprowadzono taki bilet. Zdaniem Suchanowskiej taka oferta potrzebna jest również w Lublinie – Może być zachętą do przesiadania się z samochodów osobowych do autobusów miejskich – pisze radna do prezydenta i proponuje nawet ceny: 2 zł za bilet normalny, 1 zł za ulgowy.
Ratusz odmawia
Urzędnicy odrzucają ten pomysł. Tłumaczą, że wpływy ze sprzedaży biletów i tak spadły, bo prawo do bezpłatnych przejazdów przyznano uczniom. Według władz miasta pojawienie się tańszego biletu 15-minutowego „może dodatkowo zaburzyć planowany poziom wpływów”.
Ratusz podkreśla też, że nie dostaje innych próśb o nowy bilet. – Co daje podstawę sądzić, że aktualna taryfa w zakresie oferowanych rodzajów biletów została zaakceptowana przez pasażerów – odpisuje radnej Krzysztof Komorski, zastępca prezydenta odpowiedzialny za komunikację miejską. Twierdzi ponadto, że w Lublinie nie sprawdziły się bilety 10-minutowe, wycofane już kilkanaście lat temu. – Skutkiem ich funkcjonowania była zwiększona ilość wystawianych pasażerom opłat dodatkowych, wynikających z przekroczenia czasu przejazdu na takim bilecie.
Co w zamian?
Im dalej pojedziemy, tym więcej zapłacimy. Władze miasta zapowiadają wprowadzenie taryfy przewidującej zapłatę za przejechane przystanki. Przy wsiadaniu, a potem przy wysiadaniu trzeba by przyłożyć bilet do czytnika. Ta rewolucja miałaby nastąpić po zakupie nowego systemu biletowego, a Ratusz już się do niego przymierza.
– Gmina Lublin nabędzie na własność m.in. biletomaty stacjonarne, mobilne terminale do kodowania biletów elektronicznych oraz urządzenia do kontroli biletów – pisze Komorski. – Szacowany łączny koszt zakupu i wdrożenia tego systemu wynosi ok. 22,3 mln zł, z czego 85 proc. dofinansowywane będzie ze środków Unii Europejskiej.
– Przetarg zamierzamy ogłosić jesienią – mówi Anna Zalewska z Zarządu Transportu Miejskiego. – Na razie rozmawiamy z potencjalnymi dostawcami na temat konkretnych rozwiązań.
Gdzie to działa?
* Taryfę przystankową wprowadził już Poznań. Za pierwszy przystanek płaci się 60 groszy, drugi i trzeci kosztują po 50 groszy, za czwarty i piąty system nalicza po 34 gr., za szósty i siódmy po 16 gr, za każdy kolejny płaci się 8 gr., zaś powyżej dwudziestego stawka spada do 6 groszy za przystanek. Wszystkie te kwoty dotyczą biletu normalnego, ulgowy jest o połowę tańszy.
Trzeba dodać, że w Poznaniu komunikacja jest droższa od naszej, a system „przystankowy” działa tam równolegle z „tradycyjnym” systemem biletów czasowych: 10-minutowy kosztuje 3 zł (ulgowy 1,50 zł), zaś 40-minutowy uprawniający też do przejazdu całej trasy bez przesiadki (niezależnie od czasu) jest w cenie 4,60 zł (ulgowy 2,30 zł).
* Bilety 15-minutowe można znaleźć w cenniku komunikacji miejskiej w Szczecinie (2 zł normalny, 1 zł ulgowy) oraz Wrocławiu (2,40 zł i 1,20 zł). Zrezygnował z nich m.in. Poznań i Kraków.