Spłaciłeś kredyt z opóźnieniem? Trafiłeś na „czarną listę”. Wkrótce na niej znajdziesz się, gdy np. nie zapłacisz czynszu. Do Ministerstwa Gospodarki wpłynął pierwszy wniosek o rejestrację Biura Informacji Gospodarczej, gdzie trafią wszyscy dłużnicy.
– Sprawdzanie czy klient ubiegający się o kredyt nie ma nie spłaconych rat w innym banku to standardowa procedura. To sposób na sprawdzenie wiarygodności kredytobiorcy – tłumaczy Marzenna Sendecka, dyr. Banku Gospodarki Żywnościowej w Lublinie.
Bazą danych o nierzetelnych dłużnikach dysponuje Biuro Informacji Kredytowej. Z szacunków BIK wynika, że w Polsce milion klientów znajdujących się w bazie danych posiada tzw. należności zagrożone (brak spłaty rat co najmniej pół roku). Wartość tych należności sięga 14 mld zł. – Każdy klient, który ubiega się o kredyt powyżej 2 tysięcy złotych jest weryfikowany w Biurze Informacji Kredytowej – mówi Izabela Mościcka, rzecznik Kredyt Banku. – W skali miesiąca jest to około 6 tys. zapytań.
– Obecność w rejestrze jest przesłanką negatywną przy udzielaniu kredytów – nie ukrywa Sendecka.
Zdaniem bankowców łatwo znaleźć się w rejestrze „niesolidnych dłużników”. M.in. wystarczy nie spłacać rat przez co najmniej pół roku. Gorzej jest z wykreśleniem z listy. Następuje to dopiero po dwóch latach od spłacenia zadłużenia. – Zwykle osoby, które popadły w „pułapkę kredytową”, sięgają po inne formy kredytowania, np. zakupy na raty – dodaje Sendecka.
Ale już wkrótce nawet takie możliwości mogą zniknąć. Dlaczego? Ze względu na powstanie Biura Informacji Gospodarczej, gdzie będą gromadzone informacje o wszelkich dłużnikach. Np. wystarczy nie zapłacić rachunku za wodę, ciepło, telefon i prąd. Banki, spółdzielnie mieszkaniowe, gazownia, a nawet telewizja kablowa będą mogły, po 60 dniach, przekazać do BIG dane osoby zalegającej z rachunkami. Wystarczy dług w wysokości 200 zł.
Dane o dłużnikach do BIG firmy mają przekazywać dobrowolnie. – Nie będziemy tego nadużywać – zapewnia Wanda Świech z działu windykacji Lubelskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej. – Chcemy, aby groźba trafienia na listę dłużników działała przede wszystkim odstraszająco.
– Nikomu nie zależy, aby na tych listach znalazły się miliony osób – dodaje Mariusz Wyżycki, wiceprezes Biura Informacji Kredytowej, które chce współtworzyć BIG. – Czekającym na zwrot długu nie chodzi o publikowanie list, ale o odzyskanie pieniędzy.
W Ministerstwie Gospodarki jest już pierwszy wniosek o rejestrację Biura Informacji Gospodarczej. – Takich biur może być kilka w kraju – mówi Wyżycki. •