Zanim radni się zgodzą (lub nie) na ustawienie w mieście nowego pomnika, pomysł ocenią eksperci. Mogą ogłosić konkurs na projekt lub orzec, że stawianie monumentu nie ma sensu.
W myśl nowych zasad inicjator postawienia pomnika będzie musiał uzasadnić pomysł i wskazać źródło jego finansowania. Taki projekt trafi do zaopiniowania przez "Zespół do spraw wznoszenia pomników”. Powoła go prezydent. Zasiądzie w nim pięć osób wskazanych przez instytucje zajmujące się architekturą, sztuką i zabytkami. Będą też po dwie osoby wskazane przez działające przy Urzędzie Miasta Radę Kultury Przestrzeni i Radę Kultury. Zespół ma ocenić zasadność wzniesienia pomnika, jego lokalizację, formę i heraldykę. Może też zdecydować, że forma monumentu powinna być wybrana w drodze konkursu.
– Po konkursie projektem uchwały zajmą się radni – wyjaśnia Zaczyński.
Jeśli zdecydują, że pomnik należy postawić, rozpoczną się procedury związane z uzyskaniem niezbędnych pozwoleń. Dopiero po tym etapie ma zapaść ostateczna uchwała o postawieniu monumentu.
Przeszedłem ewolucję od umiarkowanego przeciwnika do zdecydowanego przeciwnika uchwały – kwituje radny Tomasz Pitucha (PiS). – Takie przepisy utrudnią budowanie pomników.
W Lublinie dochodziło już do sporów związanych z ustawianiem pomników. Jeden z najgłośniejszych toczył się w 2001 roku wokół pomnika Józefa Piłsudskiego na pl. Litewskim. Społeczny komitet na czele ze Zbigniewem Wojciechowskim natrafił na opór konserwatora zabytków. Monument miał zakłócić harmonijną zabudowę placu. Halina Landecka wskazywała więc inne lokalizacje. Na to nie chcieli przystać inicjatorzy postawienia pomnika. Postanowili więc "ominąć” konserwatora. Ustawili postument na folii. W myśl przepisów była to budowla tymczasowa. W tej sytuacji aprobata służb ochrony zabytków była niepotrzebna.
Sporo kontrowersji wzbudził również pomnik autorstwa Tomasza Kawiaka. Fontanna na rogu ul. Okopowej i Narutowicza stanęła osiem lat temu. Przedstawia górną część dżinsów z kieszenią, z której wystaje herb Lublina z koziołkiem, na guziku widzimy odbitą czarcią łapę. Spodnie mają wszywkę z napisem Lublin. Z ich tylnej kieszeni zwisają zaś trzy pieczęcie Lublina. – To kicz – argumentowali wówczas przeciwnicy pomnika.