- Nie widziałam tych tablic - mówi wyraźnie zaskoczona Zofia Pietraś. Jej dom leży ok. 250-300 m od największej płyty nagrobnej. - Dla mnie, katoliczki, to bardzo bolesne. Nie wiem, skąd się to mogło wziąć. Wcześniej miasto utwardzało tu drogi, część robiliśmy sami.
Nowe domy w osiedlu Lipniak zaczęły pojawiać się trzy lata temu. - Ja zauważyłam pierwszy raz te tablice jesienią ubiegłego roku - mówi Małgorzata Pietraś, wnuczka pani Zofii mieszkająca po drugiej strony ulicy.
Jednak większość okolicznych mieszkańców dowiaduje się o tym od nas. Są zniesmaczeni. - To okropne - mówi jedna z kobiet mieszkających w pobliżu. - I ciągle samochody po tym jeżdżą.
Skąd się wzięły płyty na drodze? - Na pewno nie od nas. My nie robimy nagrobków, tylko trumny - mówi Teresa Szafraniec, pracownica pobliskiego zakładu pogrzebowego.
Ksiądz w tutejszej parafii również nic o tym nie wiedział i nie chciał rozmawiać na ten temat.
Drogami w Lublinie zajmuje się Wydział Gospodarki Komunalnej UM w Lublinie. I tutaj informacje o tablicach były całkowitym zaskoczeniem. - Natychmiast wysyłamy naszego inspektora do zbadania tej sprawy.
- Znaleźliśmy fragmenty nagrobków we wskazanym przez Dziennik miejscu - mówił nam jeden z pracowników kilka godzin później. - Ale ten fragment drogi nie był utwardzany przez służby miejskie. Zajmowaliśmy się drogami w innych miejscach tego osiedla, ale używaliśmy do tego destruktu asfaltowego, nie nagrobków. Być może zrobił to jeden z mieszkańców. W każdym razie wszystkie elementy nagrobków zostaną jeszcze dziś usunięte, a miejsca po nich zagruzowane.