Chociaż w nocnym pociągu nie ma wagonu pierwszej klasy, który dojeżdżałby bezpośrednio do Ełku, to bilet na takie miejsce można kupić bez problemu.
Sezonowy pociąg na Hel odjeżdża z lubelskiego Dworca Głównego codziennie o godz. 22.47. Część wagonów przyjeżdża z Rzeszowa. Reszta dołączana jest w Lublinie. W tym roku lokomotywa ciągnie też dwa wagony do Ełku, ale są to jedynie miejsca w drugiej klasie. Mimo to w dworcowej kasie można bez problemu kupić bilet na pierwszą klasę. Tymczasem w całym składzie pociągu jest tylko jedna "jedynka”, która z Rzeszowa jedzie nad Bałtyk.
Pasażer, który uprze się, że chce jechać na Mazury pierwszą klasą musi wsiąść do... wagonu jadącego na Hel. - I tuż przed Iławą trzeba przejść na krótko do wagonu drugiej klasy jadącego na Mazury - wyjaśnia Zofia Dziewulska z Lubelskiego Zakładu Przewozów Regionalnych PKP. To właśnie w Iławie rozłączane są obie grupy wagonów. Dalej jadą już osobno: część nad morze, a część na Mazury. - W Iławie dołączane są wagony z Wrocławia, wśród nich jest pierwsza klasa. I pasażerowie mogą dalej kontynuować jazdę w tej klasie - zapewnia Dziewulska.
Gorsza od samej przesiadki jest jej godzina. Pociąg przyjeżdża do Iławy o 4.42. Dlatego nad mazurskie jeziora najlepiej jechać z budzikiem. Bo kto Iławę prześpi zamiast na Mazury, pojedzie w stronę Helu.
Kolej tłumaczy, że nie może doczepić bezpośredniej "jedynki” do Ełku. - Ogranicza nas masa pociągu. Dlatego do Ełku mogą jechać z Lublina tylko dwa wagony. Gdybyśmy wpięli wagon pierwszej klasy w skład, to tylko w miejsce "dwójki”, przez co w pociągu na Mazury byłoby około 30 miejsc mniej - mówi Dziewulska.