Właściciele szkół nauki jazdy nie mają wesołych min. Liczba chętnych na kursy spadła nawet o połowę. Cieszą się przyszli kierowcy, bo łatwiej wytargować rabat za naukę.
"Efekt” ratuje się startując w przetargach dla firm prowadzących szkolenia za pieniądze z Unii Europejskiej. – Ale mniejsze szkoły tną koszty i zwalniają pracowników – twierdzi Popko.
Mniej pracy ma też Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego. – W Lublinie liczba egzaminów spadła nawet o 30-40 proc. – szacuje Artur Banaszkiewicz, zastępca dyrektora WORD. – Przed 19 stycznia codziennie przeprowadzaliśmy 450 egzaminów praktycznych i teoretycznych. Teraz tylko 260-270. Ale pracowników nie zwalniamy, bo mamy w planach otwarcie ośrodka w Puławach.
– W Zamościu liczba egzaminów spadła o ponad 30 proc. Teraz dziennie przeprowadzamy średnio 110 egzaminów, gdy w szczytowym okresie ta liczba dochodziła do 200 – mówi Zbigniew Kubina, zastępca dyrektora zamojskiego WORD. – Ratujemy się zmniejszaniem wymiaru zatrudnienia do trzechczwartych lub połówki etatu. Z ośrodka odeszło trzech pracowników, którzy mieli świadczenia emerytalne.
Drudzy mają obawy. – Na egzaminach będą częściej oblewać, żeby wyjść na swoje – niepokoi się pani Natalia, która kończy właśnie szkolenie praktyczne.
– Nic bardziej błędnego. Procent zdających praktykę za pierwszym podejściem wzrósł z 30 do 34. Teorię pomyślnie przechodzi za pierwszym razem 40 proc. osób. Kandydaci na kierowców są lepiej szkoleni, bo na kursach nie ma tłoku – podkreśla Banaszkiewicz.