Jeśli nie chcesz płacić 2 zł miesięcznie na konserwację domofonu, może Cię czekać droga niespodzianka. Naprawa zepsutego urządzenia kosztuje nawet 40 zł.
Jak się okazuje, budynki na ul. Puchacza nie są objęte usługą naprawy domofonów. - Kilka administrowanych przez nas budynków jest objętych taką konserwacją, ale akurat nie ten, o którym mowa - wyjaśnia Anna Dziura z firmy administrującej Lub-Kom. - W związku z tym, każdy lokator musi za każdym razem płacić za naprawę domofonu, jeśli coś się w nim zepsuje.
Ci, którzy nie muszą płacić, to mieszkańcy bloków, w których zazwyczaj wszyscy zgodzili się opłacać miesięczny koszt konserwacji urządzeń. Czyli 2,10 zł miesięcznie doliczane do czynszu.
Mieszkaniec ul. Puchacza nie zapłacił rachunku. Bo nie miał nawet przy sobie wystarczającej sumy. - Gdybym wiedział, ile to kosztuje, wezwałbym znajomego elektryka i naprawiłby za pół ceny - mówi. Poza tym nie zgadzam się na taką opłatę, bo w administracji usłyszałem, że naprawa wspólnej części domofonu obciąża kosztami wszystkich mieszkańców, a nie jednego.
- Jeśli zepsuło się urządzenie zamontowane na zewnątrz mieszkania, to firma konserwująca wystawia nam rachunek za naprawę, a potem rozłożoną kwotę naliczamy do czynszu wszystkim mieszkańcom bloku - potwierdza Anna Dziura.
Jak było w rzeczywistości? Sprawę obiecuje wyjaśnić firma, która naprawiała domofon Przemysława D. - Jeśli ewidentnie widać, że usterka dotyczy urządzenia w mieszkaniu, kosztami naprawy obciążamy właściciela - mówi Adam Glifka z Venta sp. z oo., firmy konserwującej domofony w większości lubelskich bloków. - Zdarza się na przykład, że pies niemal zjadł słuchawkę. Wtedy koszty naprawy są oczywiście większe, ale przeciętnie za wizytę fachowca płaci się ok. 40 zł. Sprawdzimy, czy przy opisywanej naprawie usterka dotyczyła także zewnętrznych urządzeń.