Dwa zaniedbane zabytki dostały szansę na nowe życie. Remont dworku w Głusku już trwa.
Nadpalone pomieszczenia, zbutwiałe podłogi, okna bez szyb i butelki po napojach z lat 80. ubiegłego wieku. Tak jeszcze niedawno wyglądał bezcenny Ratusz w Głusku. Dziurawe ogrodzenie w ogóle nie broniło dostępu do budynku i do środka mógł wejść każdy, kto chciał.
Na szybki remont budynku nalegał konserwator zabytków. Kuria, do której należał zabytkowy dworek, nie mogła się z tym uporać. Gmach trafił w prywatne ręce, a nowy właściciel zabrał się ostro do roboty.
- Budynek był bardzo zagrożony - przyznaje Alicja Wiśniewska z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków. - Zostały już wzmocnione fundamenty i ściany zewnętrzne, wyreperowana jest więźba dachowa - wylicza. W budynku zostały też zamontowane nowe okna.
Na razie nie wiadomo, na jakie cele przeznaczony zostanie zabytek.
Ruszyła też z miejsca sprawa niszczejącego dworku przy al. Kraśnickiej. Jego właściciel zdecydował się zabezpieczyć pozostałości po gmachu i ograniczyć dostęp nieproszonych gości. Wokół parku powstaje stylowe ogrodzenie z kutego żelaza. Sprawa jest pilna, bo budynek jest już niemal całkowicie zrujnowany.
Kontrowersje za to budzą plany zabudowy terenu w bezpośrednim sąsiedztwie dworku Węglińskich. Właściciel chce, żeby po remoncie zabytek stał się recepcją dla kompleksu obiektów hotelowych, konferencyjnych i rekreacyjnych, który ma powstać w otaczającym dworek parku. Ale właściciel musi ograniczyć swoje plany.
Pierwotna koncepcja zakładała, że w jednym z nowych budynków znajdzie się restauracja, w drugim sala konferencyjna na 400 osób. Tuż za dworkiem miał stanąć budynek basenu i spa, a na skraju parku hotel, mogący pomieścić 150 gości. - W ten niewielki teren nie da się wtłoczyć wielu rzeczy - mówi Wiśniewska.
Nowe plany są już w przygotowaniu. Właściciel będzie musiał zmniejszyć skalę przedsięwzięcia tak, by najwyższy z nowych budynków miał nie więcej niż trzy kondygnacje naziemne.
Co uratują
Zespół dworsko-parkowy pochodzi z XIX wieku, pierwotnie wchodził w skład dóbr Konopnica. Później przeszedł w ręce rodziny Węglińskich, od której wzięła się nazwa całej lubelskiej dzielnicy. Po wojnie gospodarze zostali wywłaszczeni przez państwo, w dworku powstały mieszkania komunalne. W latach 90. ubiegłego wieku dworek został podpalony. Od 2004 roku właścicielem parku i pałacyku przy al. Kraśnickiej jest Stanisław Pawłowski, biznesmen z Poniatowej.
Opr. red.